Dawno temu śpiewano „to jest Ameryka, to jest kochany kraj, na ziemi raj”. Tylko starsi ludzie, o przedwojennej młodości, mogą pamiętać te słowa i melodię. Teraz powiada się, że Ameryka to już nie ten sam kraj.
Ludzie dali się nabrać na obniżone oprocentowanie, ale nie tylko o to chodzi. Kłopoty mają wszyscy, pisze tygodnik „Time”, klienci nie kupują, fabryki przestają produkować, pracodawcy nie przyjmują ludzi do pracy, firmy bankrutują. Optymizm zachowują tylko ci, którym nadal marzy się Ameryka i którzy wierzą, skoro są w tym duchu wychowani, że podjęcie ryzyka zawsze daje nagrodę, że jutro jest piękniejsze niż dziś. Tylko tym los ma zawsze sprzyjać.
Ludzkie tragedie są coraz liczniejsze. W 2012 roku, sześć i pół miliona właścicieli zostanie poddanych procesowi wywłaszczenia domów i w ten sposób przestaną być właścicielami kawałka ziemi na obszarze od wschodniego do zachodniego wybrzeża. W całej Ameryce tych właścicieli jest obecnie siedemdziesiąt pięć milionów. Podając to do wiadomości, tygodnik akcentuje, że te liczby są bez precedensu. Gra jest prowadzona bezwzględnie, brutalnie i już daje się odczuć gniew, narastający wśród ludzi zmuszonych do ogłoszenia bankructwa. Ich rozgoryczenie jest zrozumiałe. Wiedzą dobrze, że ze swej strony dotrzymali warunków umowy społecznej, gdy w tym samym czasie po drugiej stronie jakieś złowrogie siły zmieniły jej warunki. I dlatego, w jednym z opisanych dramatów, amerykański pracownik powiada, że to nie jest już ta sama Ameryka, ludzie na szczytach wyprzedali tych znajdujących się w społecznych dołach.
Wywłaszczenia mają swoją dynamikę. Zaczęło się od czterystu tysięcy rocznie dziesięć lat temu. W ma być 2,5 miliona wywłaszczeń. Wręcz tragiczna sytuacja panuje na Florydzie, gdzie sędziowie muszą orzekać tysiąc przypadków bankructwa w ciągu jednego dnia,
Zgodnie z zapowiedziami administracja ogłasza program, który ma na celu zapobieganie masowym wywłaszczeniom. W jednej części dotyczy on restrukturyzacji zadłużenia u tych właścicieli, których domy tracą na wartości, w drugiej – modyfikowania warunków kredytowych dla kredytobiorców zagrożonych utratą domu. Program ma również pomóc, pisze „Washington Post”, w obniżeniu wysokości spłat kredytów – rzecz dotyczy dziewięciu milionów ludzi, tych, których kredyt jest wyższy od wartości domu.
Republikański izolacjonista, Pat Buchanan, atakuje prezydencki program pomocy i jego nowy budżet, twierdząc, że oba przedsięwzięcia oznaczają restrukturyzację gospodarki amerykańskiej i redystrybucję zamożności. Przez to samo republikanie nie są zobowiązani do popierania takiej polityki. Obietnice polityczne, które składa Obama, jak nowe inwestycje w zakresie energii, nowe projekty w dziedzinie oświaty czy poszerzenie zakresu opieki zdrowotnej, prowadzą Amerykę, zdaniem Buchanana, na drogę do socjalizmu. Twierdzi on nawet, że właściwie Ameryka już tam jest, jeśli zważy się, że takie zamierzenia polityczne nie mają pokrycia w budżecie, w którym deficyt narasta w trybie ciągłym.
Giełda jest tym, do czego trzeba wracać, dodaje komentator, giełda rozumiana jako rynek wymiany akcji, wymiany, w trakcie której miliony inwestorów podejmują decyzje wyznaczające stan gospodarki w wymiarze bieżącym, jak też krótkoterminowym, sześciomiesięcznym. Na dzień dzisiejszy, komentator wyjaśnia dalej, rynki akcyjne zdają się powiadać, że demokratyczny pakiet gospodarczy nie spełni swego zadania, że nowy sekretarz skarbu (Tim Geithner) nie ma pojęcia, jak uratować banki amerykańskie, a projekt nowego budżetu zapowiada katastrofę dla kraju.
To są relacje ze Stanów Zjednoczonych. Co się dzieje gdzie indziej, w krajach wschodzącego słońca globalnej gospodarki? Tam następuje coraz silniejszy odwrót od jej założeń. Singapur ma olbrzymi port, który stał się akwenem do parkowania frachtowców z całego świata, stoją bezczynnie, nie ma ładunku, tak samo handlu. Malezja wyrzuca setki obcych pracowników, władze tajlandzkie robią to samo z setkami ludzi z sąsiedniej Birmy. Indonezja wstrzymała import zagranicznych wyrobów elektronicznych i produktów żywnościowych. Dwa tygodnie temu, przypomina „Washington Post”, przez Wielką Brytanię przeszła fala strajków, których uczestnicy domagali się zatrzymania brytyjskich miejsc pracy tylko dla brytyjskich robotników.
Nie dziwi więc fakt, że coraz więcej Polaków wraca do kraju, w którym szaleje bezrobocie a niemiecki rynek jest nadal zamknięty. Protekcjonizm nie istnieje?
Tymczasem rząd polski, gromada niedouczonych, niedoświadczonych historyków czy takich samych politologów, nie radzi sobie zupełnie, bawi się w grę pozorów ogłaszając pełny sukces po ostatnim spotkaniu w Brukseli, chwaląc się właśnie obroną przed protekcjonizmem. Te figurki polityczne budzą ostre zniechęcenie ludzi. Rozbrzmiewają żądania „przestańcie szkodzić Polsce!” (Nasz Dziennik z 5 marca) – klasycznym przykładem są oczywiście polskie stocznie. Coraz bardziej wzrasta napięcie w narodzie. Rządowi pozoranci polityczni mogą się katastrofalnie przeliczyć, jeśli liczą, że chrześcijańska pokora i miłosierdzie u ludzi są niewyczerpalne – tylko Bóg dysponuje niewyczerpalnymi zasobami tych cnót.
Wiadomo, że Polsce zagraża załamanie budżetu, czego efektem może być rzecz całkiem niewyobrażalna – bankructwo państwa, bo owi politolodzy i historycy u władzy nie mają żadnego rozeznania w gospodarce kraju. To właśnie oni polikwidowali rządowe zespoły doradcze, nie mają więc potrzebnych raportów i analiz, nie znają realiów. Nie można w żaden sposób poważnie traktować ich wypowiedzi o gospodarce kraju (przykładem są ciągle polskie stocznie). Gdy taki jest rząd, przy historycznej ulicy Warszawy w Pałacu Prezydenckim, zatem w miejscu odpowiednim, powstaje ekonomia dworska wokół prezydenta, którego dworscy ekonomiści podobno już pytają „a ile panu prezydentowi trzeba, żeby było?”.
Źródła:
– o rzeczywistości wywłaszczeń: rosnące ilości, atmosfera rozgoryczenia, dwa i pół miliona wywłaszczeń w bieżącym roku, za tygodnikiem „Time”, wydanie internetowe na 27 lutego, artykuł „House of Cards: The Faces Behind Foreclosures”, autor David von Drehle,
– o zapobieganiu narastającym wywłaszczeniom: program administracji, restrukturyzacja długu i modyfikowanie warunków spłaty, za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 4 marca, artykuł „Treasury Dept. Details Foreclosure Prevention”, autor Renae Merle,
– o programie demokratycznej administracji: republikanin Pat Buchanan krytykuje program za próbę restrukturyzacji gospodarki i redystrybucję zamożności, giełda wyznacznikiem stanu gospodarki, artykuł „Pitchfork Time”, wydanie internetowe z 3 marca, autor Patrick J. Buchanan,
– o kryzysie gospodarczym w innych częściach świata: zatrzymanie handlu morskiego w Singapurze, wyrzucanie obcych pracowników z Malezji, Tajlandii i Birmy, wstrzymanie importu w Indonezji (elektronika i artykuły spożywcze), strajki w Wlk. Brytanii w obronie miejsc pracy, za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 5 marca, artykuł “A Global Retreat as Economies Dry Up”, autor Anthony Faiola,
– o sprawach polskich: materiały własne.
Andrzej Niedzielski
Nie ta sama Ameryka
- 03/16/2009 03:37 PM
Reklama








