Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Gitara przywraca siłę słowu - Polonica w mediach USA i świata

Słowa „incredible” używa się o wiele za często w tych czasach, w wyniku czego utraciło ono wiele ze swej oryginalnej siły i zaczęło oznaczać zaledwie coś dobrego zamiast czegoś nie do uwierzenia - zaczyna się niezwykle pochlebna recenzja o występie polskiego muzyka na Florydzie. Polski gitarzysta i mieszkaniec Niemiec Marcin Dylla przypomniał znaczenie słowa „niewiarygodne” w absolutnie zdumiewającym koncercie w sobotę, kiedy odbyła się ostatnia w bieżącym sezonie impreza z cyklu Guitar Sarasota - pisze Richard Storm na łamach i witrynie internetowej florydzkiego dziennika „Sarasota Herald-Tribune”. Sądząc po długości trwania ciszy przed wybuchami gromkiego aplauzu po każdym punkcie programu, słowo „incredible” odzyskało swoją oryginalną moc w pokaźnej i akustycznie bogatej auli St. Paul's Lutheran Church, przynajmniej na czas trwania recitalu Dylli - zaznacza autor recenzji pt. „Polish guitarist triumphs in local debut”, opublikowanej 22 marca br.

Wielka rozmach i kompozycje stanowiące duże wyzwanie dla gitary solowej to nie są rzeczy często spotykane w naszym mieście, a już z pewnością nie są wykonywane techniką pełną lekkości i artyzmu, jakie zostały zaprezentowane przy tej okazji - czytamy. „Sonata Romantica” Manuela Ponce, będąca hołdem dla Franza Schuberta, była na przemian to sękata, to słodka, naładowana rytmicznie i zrelaksowana lirycznie, nigdy prosta, zawsze zaskakująca - pisze recenzent z Florydy. Współczesny kompozytor brytyjski Nicolas Maw, sam też skłonny do sękatowości, reprezentowany był w utworze „Music of Memory”, będącym suitą złożoną w większej części z nietonicznych medytacji oplatających liryczny temat kwartetu smyczkowego Mendelssohna, który kilkakrotnie kojąco pojawiał się w trakcie wykonywania utworu - czytamy. Te dwie kompozycje z pierwszej części programu jasno pokazały od razu, że słyszymy wielki talent wykonujący muzykę o poważnym wymiarze zarówno przy pomocy imponującej techniki jak i głębokiej umiejętności interpretacji muzycznej - pisze red. Storm.

Po przerwie, podczas której sala kipiała entuzjazmem, Dylla grał dzieło XIX-wiecznego kompozytora włoskiego Mauro Giuliani zatytułowane „Rossiniana No.1”, czyniąc to z porywającą elegancją i olśniewającą precyzją, po czym zabrzmiał mało znany utwór polskiego kompozytora z XX wieku Aleksandra Tansmana. Jego „Wariacje na temat Skrabina” łączyły w sobie senność dziedziczoną po Debussym ze stanowiącymi wielkie wyzwanie przejściami o wielkiej kompleksowości. Nic z tego nie deprymowało gitarzysty, który z łatwością podejmował każde wyzwanie.

Program kończyły „Three Spanish Pieces” Joaquina Rodrigo, którego „Concierto de Aranjuez” jest kamieniem węgielnym współczesnego repertuaru gitarowego i orkiestrowego. To wykonanie zachwycało swoim liryzmem i, cóż, niewiarygodnością wyjątkowej sprawności technicznej gitarzysty. Tak pewnie czuł się Dylla w tym, co robił, że odpowiedział na kichnięcie na widowni głośno wypowiedzianym „Bless you” bez najdrobniejszego zachwiania rytmu - jakże efektownie kończy swą recenzję red. Storm.
Darek Jakubowski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama