Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 7 grudnia 2025 21:29
Reklama KD Market

Rola i znaczenie książki w dziejach polskiej kultury (Korespondencja z Polski)

Ciąg dalszy z 27 lutego
Druga wojna światowa pozostawiła po sobie ogromne spustoszenia i zniszczenia w dziedzinie bibliotek polskich. Wprawdzie ocalała od zagłady Biblioteka Jagiellońska i Biblioteka Czartoryskich w Krakowie, lecz niemal całkowitemu zniszczeniu uległy biblioteki uniwersyteckie w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu, Wilnie oraz częściowo we Lwowie. Podczas Powstania Warszawskiego spłonęło doszczętnie celowo podpalone przez Niemców Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Biblioteka Załuskich zawierająca około 500 tysięcy książek, Biblioteka Narodowa w Warszawie, Biblioteka Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie, jak również wszystkie warszawskie księgarnie i prywatne biblioteki. Zagładzie uległy również niemal zupełnie nieznane zbiory Biblioteki Polskiej z Rappersville przywiezione do Warszawy tuż przed wybuchem II wojny światowej.


Po zakończeniu wojny na skutek braku właściwej opieki nad dobrami kulturalnymi przejętymi przez państwo w wyniku reformy rolnej zniszczeniu uległo szereg bibliotek dworskich zawierających nieraz bezcenne zbytki sztuki drukarskiej wieku XV. Do bibliotek, które na naszym terenie uległy zniszczeniu należą: biblioteka Potockich w Chrząstowie koło Koniecpola, biblioteki w Rogowie, w Chrobrzu, w Krzeszowicach pod Krakowem oraz w Kopytnikach. W tej ostatniej zniszczeniu uległo przeszło 6 tysięcy książek, a wśród nich bezcenne XV-wieczne wydawnictwa florenckie, weneckie i szereg pierwszych ksiąg pochodzących z krakowskich drukarni. Wręcz niewiarygodnym, ale autentycznym jest fakt, że miejscowy sekretarz komitetu partyjnego kazał nimi wybrukować dziedziniec dworu w Kopytnikach, gdyż każda z nich była oprawiona w twarde dębowe okładki obciągnięte świńską skórą. W dawnej Polsce było przysłowie: “Wieki przemijają, świńskie skóry trwają”, ale z pewnością twórcy tego przysłowia nigdy nie przyszłoby do głowy, że taki użytek można zrobić z książki w świńską skórę oprawionej...

Lecz jednocześnie rozpoczęła się po wojnie praca nad odbudową polskich bibliotek. Przed drugą wojną światową mieliśmy na terenie całego kraju około 700 bibliotek publicznych, a w roku 1968 mieliśmy ich około 50 tysięcy.

Ale obok tego wielkiego wzrostu liczby bibliotek i wydawania w latach powojennych szeregu książek stosunkowo tanich zaistniały zjawiska, które wyrządziły społeczeństwu polskiemu ogromne szkody. Pierwszym takim zjawiskiem była akcja oczyszczania bibliotek z niepożądanych książek i wydawnictw. W ramach ideologicznej czystki usunięto z bibiotek publicznych wszystkie książki, jakie w okresie przedwojennym wydane zostały na temat komunizmu, Związku Radzieckiego, Lenina, gospodarki radzieckiej, kołchozów i obozów koncentracynych na terenie Rosji, a ponadto książki na temat masonerii, Żydów i czołowych działaczy komunistycznych, takich jak Lenin, Stalin czy Dzierżyński. Wydane zostały zarządzenia zabraniające importu do kraju książek o treści niepożądanej i szkodliwej dla ustroju socjalistycznego państwa.

Na podstawie tajnych poufnych dekretów Ministerstwa Bezpieczeństwa urządzono w dwóch bibliotekach polskich, a mianowicie w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie i w Bibliotece Narodowej w Warszawie, specjalne wydzielone działy książek i czasopism oznaczone literą R w katalogu ogólnym. Korzystanie z książek oznaczonych w katalogu literą R było możliwe po uzyskaniu specjalnego zezwolenia naczelnego dyrektora biblioteki. Na przestrzeni 45 lat komunistycznych rządów w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie takich zezwoleń wydano zaledwie sześć. Książki objęte rezerwacją podzielone były na następujące działy: 1. wszystkie książki w języku polskim wydawane na Zachodzie, 2. książki dotyczące marksizmu i komunizmu wydane na Zachodzie obojętnie w jakim języku, 3. książki na temat Żydów wydane poza granicami Polski, 4. książki na temat masonerii wydane poza granicami Polski po roku 1945. A przecież jednym z haseł komunizmu była wolność prasy...

Drugim ciosem godzącym w wolność drukowanego słowa była cenzura państwowa wprowadzona w naszym kraju natychmiast po przejęciu władzy przez komunistów. Bez zezwolenia specjalnego Urzędu Kontroli Prasy i Widowisk nie wolno było wydrukować żadnego tekstu, nawet etykiety na pudełko z zapałkami. Stosowanie przepisów o cenzurze wszelkich publikacji z naukowymi włącznie wyrządziło nieobliczalne szkody zarówno książce, jej autorowi i czytelnikom. Książce, bo uszczuplało jej treść w sprawach nieraz bardzo istotnych, autorowi, bo zniekształcało tok jego myśli i naukowego dorobku, czytelnikowi i całemu społeczeństwu przez uniemożliwienie poznania naukowych osiągnięć i współczesnego stanu wiedzy całego świata. Stosowanie w sposób rygorystyczny przepisów o cenzurze wszelkich publikacji prowadziło nieraz do sytuacji wręcz komicznych.

W grudniu roku 1978 Ojciec św. Jan Paweł II przysłał kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu list do narodu polskiego na święta Bożego Narodzenia. W celu uzyskania zgody na druk listu kardynał przesłał go do warszawskiego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, skąd otrzymał go po kilku dniach z całymi partiami tekstu wykreślonego czerwonym atramentem i z adnotacją, że list może być wydrukowany bez partii z tekstu wykreślonych. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia kardynał Wyszyński przyszedł na sumę do warszawskiej katedry i po odczytaniu tekstu Ewangelii wszedł między zebranych w katedrze ludzi i ukazując list papieża pokreślony czerwonym atramentem powiedział: “Miałem przekazać ten list Ojca św. całej Polsce, ale widocznie cenzor jest lepszym teologiem aniżeli Ojciec św., bo wykreślił cały szereg zdań z jego listu”.

W 1950 roku na prośbę redaktora czasopisma “Współczesna Ambona” zaniosłem do Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Kielcach przygotowany do druku tekst numeru Ambony Współczesnej. Gdy po kilku dniach zgłosiłem się pod odbiór tekstu wraz z zezwoleniem na druk urzędnik wręczając mi tekst numeru, pokazał mi jedno z kazań wykreślone zupełnie. Na moje pytanie o powód skreślenia całego tekstu odpowiedział: “Nie możemy tolerować kazań antyustrojowych... Chodziło o kazanie na temat słów Pana Jezusa: “Nikt nie może dwóm panom służyć”.

W roku 1968 Wiesław Gomułka dowiedziawszy się, że podczas przedstawienia “Dziadów” Adama Mickiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie padają ze sceny słowa: “Oto już mija wiek jak z Rosji w Polskę nasyłają łajdaków samych stek”, polecił natychmiast zdjąć przedstawienie z afisza teatru, a wydany świeżo tekst “Dziadów” usunąć ze sprzedaży. Czy nie słuszenie wtedy Stefan Kisielewski w jednym ze swych felietonow opublikowanych w Tygodniku Powszechnym nazwał rządy grupy Gomułki “dyktaturą ciemniaków”? Cenzor jakoś to przeoczył, może dlatego, że felietony Kisielewskiego były drukowane na ostatniej stronie Tygodnika Powszechnego i sprawa poszła w świat wywołując zrozumiałą reakcję radości.

Jest rzeczą charakterystyczną, iż cenzurę stosują z ogromnym zapałem wszystkie systemy totalitarne, które są zaprzeczeniem prawdziwej demokracji i wolności człowieka, mimo że członkowie grup rządzących w tych państwach odmieniają słowo “wolność” przy każdej okazji we wszystkich przypadkach. Cenzura jest wyrazem lęku przed niewygodną prawdą i jest wyrazem obawy, aby ta prawda nie dotarła do umysłów obywateli kraju, gdyż to może być niebezpieczne dla systemu totalitarnego. Książka oparta na prawdzie jest pionierem rozwoju i postępu, autentycznej wolności i swobody człowieka, natomiast książka oparta na kłamstwie, które jest zaprzeczeniem prawdy jest hamulcem rozwoju jednostki i całych społeczeństw. Dowodów na to dostarczają nam dzieje lat
powojennych w sposób aż nadto oczywisty.

Książki były zaczynem wszystkich rewolucji i ruchów wolnościowych, zarówno w Europie jak i we wszystkich krajach świata, stąd też każdy system totalitarny zwalczał pewne kategorie książek jako książki niebezpieczne. Dowodem tego są konfiskaty nakładów jeszcze przed przekazaniem książek do sprzedaży oraz świadome niszczenie książek przez skazywanie ich na przemiał lub spalenie. W dniu 11 maja 1933 roku na placu przed Operą Berlińską spalono setki i tysiące książek uznanych za niezgodne z ideologią hitleryzmu. Na oczach naszego pokolenia sprawdziły się słowa niemieckiego poety z XVIII wieku Heinricha Heine: “Gdzie dzisiaj książki palą, tam jutro ludzi palić będą...”

Wydawać by się mogło, że tego rodzaju praktyki możliwe były tylko w hitlerowskim systemie. A oto w Poznaniu w roku 1964 odbył się proces dyrektora Biblioteki Raczyńskich oskarżonego o spalenie 280 książek polskich drukowanych w Krakowie w pierwszej połowie wieku XVI. Oskarżony tłumaczył się w czasie procesu, że wydał polecenie spalenia tych książek, gdyż były to książki treści teologicznej, a więc wrogiej dla ustroju. I został uniewinniony z racji niewielkiej szkodliwości społecznej popełnionego czynu... Nie można się temu dziwić: hitleryzm, faszyzm i komunizm to dzieci tej samej matki, jaką była filozofia Nietzschego, filozofa pogardy dla człowieka i jego wolności, filozofia propagująca kult wodza – nadczłowieka, któremu wszystko wolno, i kult państwa jako instytucji nadrzędnej. Czym różni się komunizm od hitleryzmu? Właściwie niczym istotnym, natomiast ma bardzo wiele wspólnych cech, których dominantą jest nienawiść do człowieka i jego praw, a zwłaszcza prawa do wolności.

Dokończenie nastąpi
Ks. dr Andrzej Boksiński
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama