Chicago (Inf. wł., Internet) – Stypendia przydzielane przez ustawodawców stanowych często otrzymują dzieci dawców funduszy wyborczych lub inni członkowie rodzin owych dawców.
Taki wniosek wypływa z analizy danych liczbowych, które dotyczą od dawna krytykowanego programu stypendialnego pozostającego w gestii parlamentarzystów stanowych.
W okresie od roku 2004 do 2009 co najmniej 41 stypendiów na uczelnie stanowe przyznali ustawodawcy osobom, będącym krewnymi ofiarodawców na ich kampanie wyborcze.
Prawo stanowe pozwala każdemu parlamentarzyście na przyznanie stypendium studentowi mieszkającemu w okręgu wyborczym danego parlamentarzysty.Stypendia nie są fundowane z kasy stanu tylko przez uczelnie.
W 2008 r. uniwersytety stanowe zapłaciły za tego rodzaju 1,509 stypendiów ogólną kwotę 12.5 mln dol. Każde z nich opiewało średnio na 8,300 dol.
Program ma wielu krytyków, którzy twierdzą, że jest on zachętą do nadużyć, a nawet korupcji.
Jednak wielu ustawodawców broni programu i swojego przywileju do przydzielania stypendiów. Jak twierdzą, stypendia przyznawane są przez specjalne komisje, które biorą pod uwagę wyniki w nauce każdego kandydata oraz jego sytuację materialną.
Senator Bill Brady z Bloomington, republikański kandydat na gubernatora, dał stypendium w wysokości 24 tys. dol. na studia medyczne córce mężczyzny, który przekazał tysiące dolarów na fundusz wyborczy senatora.
Brady, podobnie jak inni parlamentarzyści, argumentuje, że stypendystka została wybrana przez komisję – notabene mianowaną przez niego – która nawet nie znała nazwiska kandydata do pomocy na studia.
Zdaniem ekspertów w dziedzinie nauk politycznych, każde zachowanie, które ma pozory konfliktu interesów, choć może nim nie jest, wzmacnia sceptycyzm i brak zaufania społeczeństwa do przedstawicieli władz.
(ao)
Skandal stypendialny
- 08/31/2009 03:48 PM
Reklama








