W czasie gdy Zatoka Meksykańska walczy z najgorszą katastrofą ekologiczną w historii USA, Midwest dotknął przeciek ropy na mniejszą skalę.
W południowo-zachodniej części stanu Michigan, w powiecie Kalamazoo, ogłoszono stan pogotowia, gdy 800,000 galonów ropy wyciekło do strumienia, a następnie do rzeki Kalamazoo.
W miejscowości Marshall uszkodzeniu uległ ropociąg będący własnością kanadyjskiej firmy Enbridge Liquids Pipelines, największego transportera ropy z zachodniej Kanady. Przyczyna uszkodzenia nie jest jeszcze znana. Ropociąg zamknięto, lecz wcześniej doszło do poważnych uszkodzeń. Przedstawiciele władz sugerują przerwanie wszelkich działań związanych z rzeką. Powstało podejrzenie, że wyciek zanieczyścił lokalne wodociągi.
Nad rzeką unoszą się cuchnące opary. Istnieją obawy, że wyciek wywrze trwałe skutki na zdrowiu okolicznych mieszkańców.
Pracownik wydziału zdrowia publicznego w powiecie Calhoun, Jim Rutherford, wyjaśnia, że ropa nie doszła jeszcze do wodociągów. Obawia się jednak, że istnieje prawdziwe zagrożenie, że z czasem woda ulegnie zanieczyszczeniu.
Ludzie zamieszkali w pobliżu strumienia Battle i w dolinie rzeki Kalamazoo informują władze o silnym odorze i nasiąkniętych ropą dzikich zwierzętach.
Politycy z Michigan poprzysięgli, że Enbridge odpowie za ten przeciek. Kompania nie uchyla się zresztą od odpowiedzialności i zapewnia, że zrobi wszystko, by zminimalizować negatywny wpływ wycieku na okolicznych mieszkańców.
(DFP – eg)








