Przerwanie nauki na uczelni pozostawia studenta z niepewną przyszłością i długiem, a podatników z niepotrzebnie wydanymi pieniędzmi.
W latach 2003-2008 stany przyznały blisko $6.2 miliarda dla 4-letnich uczelni na pomoc w opłaceniu nauki studentów, którzy nie powrócili na drugi rok studiów. Dodatkowo rząd federalny wydał na granty dla studentów $1.5 miliarda, a rządy stanowe $1.4 mld. Informacje, zebrane przez American Institute for Research, miały służyć głównie do położenia nacisku na utrzymanie młodzieży na uczelniach, lecz równocześnie dają amunicję krytykom, którzy uważają, że zbyt wielu młodych ludzi podejmuje naukę na 4-letnich uczelniach, a popychanie ich do ukończenia szkoły będzie jeszcze większym marnowaniem pieniędzy podatnika.
Administracja Baracka Obamy, prywatne fundacje i inni, skupiają się głównie na uczynieniu nauki bardziej dostępnej dla większej liczby młodych ludzi oraz do zachęcenia ich do ukończenia szkół. Podkreślają korzyści płynące z dobrze wykształconego społeczeństwa.
Przeciwnicy stosowania bodźców zwracają uwagę, że uzależnianie pomocy od liczby osób wychodzących z wyższych szkół z dyplomem może skłonić uczelnie do obniżenia poziomu nauki.
Taką opinię wyraził profesor ekonomii z Ohio University, Richard Vedder. Podziela ją Robert Lerman, profesor ekonomii z American University, który kwestionuje promowanie wyższego wykształcenia dla wszystkich, wychodząc z założenia, że słabo przygotowani, nieumotywowani uczniowie nie powinni podejmować nauki na uczelniach. "Zachęcanie ich do powrotu na drugi rok może być jedynie dalszym marnowaniem pieniędzy", mówi Lerman.
(AP – eg)








