Kolejna afera policyjna
Chicago (Inf. wł.) – Domniemana ofiara brutalności policji chicagowskiej twierdzi, że atak funkcjonariuszy nie był sprowokowany.
Lokalna telewizja FOX jako pierwsza przeprowadziła wywiad z 19-letnim Gregory Jeffriesem, studentem Kennedy King College na południu miasta.
Do incydentu doszło 11 października na parkingu restauracji w rejonie skrzyżowania ulic 79th Street i Vincennes. Jeffries stwierdził, że zajechało siedem czy osiem radiowozów, został zatrzymany i zakuty w kajdanki przez policję po wyjściu z restauracji.
Zgodnie z relacją 19-latka, domagał się, by powiedziano mu, za co został aresztowany, ale w odpowiedzi jeden z policjantów wymierzył mu cios w klatkę piersiową. Następnie policjantka zapytała go, gdzie mieszka i zrzuciła mu czapkę z głowy, zaś sierżant wymierzył kilka ciosów w szczękę.
Jeffries zaprzeczył, że napluł w twarz policjantce i sierżantowi. Dodał, że policję mógł wezwać właściciel restauracji, gdzie przebywał w towarzystwie, ale nic nie zamówił.
Jeffries nie był nigdy za nic karany.
Dwóch z siedmiu funkcjonariuszy policji chicagowskiej pozbawionych władzy policyjnej – w związku z tym incydentem – otrzymało ją z powrotem 20 października i powróciło do swoich normalnych obowiązków.
Wraz z pięcioma innymi funkcjonariuszami wykonywali pracę biurową, po odebraniu władzy policyjnej, w związku z podejrzeniami, ze zachowali się niezgodnie z przepisami w sytuacji pobicia aresztanta zakutego w kajdanki.
Okazało się, że dwaj funkcjonariusze zostali niesłusznie oskarżeni, ponieważ nie byli w miejscu incydentu, co wykazała analiza zapisu w urządzeniu GPS.
Nadinspektor policji Jody Weis nie podał nazwisk funkcjonariuszy – ani tych uwolnionych od zarzutów, ani tych w dalszym ciągu podejrzanych.
Związek zawodowy policji (Fraternal Order of Police) krytykuje nadinspektora Weisa za przedwczesną – zdaniem związku – akcję dyscyplinarną wobec podejrzanych funkcjonariuszy.
(ao)








