Tragedia na kampusie NIU
De Kalb, Chicago (Inf. wł.) – Jak oświadczył wczoraj szef policji De Kalb, przeprowadzenie autopsji na spalonych szczątkach okazało się niemożliwe i w dalszym ciągu nie jest wiadomo, czy należą one do zaginionej 18-letniej Antinette "Toni" Keller. W pobliżu zwłok znaleziono przedmioty, które mogły należeć do zaginionej – dodał szef policji Bill Feithen. Szef policji oświadczył na wczorajszej konferencji prasowej, że sprawa Toni Keller traktowana jest jako śledztwo w sprawie zabójstwa. Wyraził przekonanie, że jeśli rzeczywiście doszło do zabójstwa, to miało ono charakter "odosobnionego przypadku, ponieważ brakuje dowodów wskazujących na coś innego". Feithen powiedział, że o znalezieniu spalonych szczątków policja poinformowała dopiero po kilku dniach, gdy ekspert przybyły z innego stanu potwierdził, iż rzeczywiście są one ludzkie, a nie zwierzęce. Szef policji podkreślił, że weryfikacja – czy należą one do zaginionej Toni Keller – zabierze trochę więcej czasu. Na kampusie wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa. Między innymi przedłużono do godziny 8 rano całonocne podwożenie studentów oraz dostępne jest przez całą dobę uzyskanie eskorty i do akadamików mogą tylko wejść ich mieszkańcy. Ponadto policja uruchomiła specjalną linię telefoniczną 815.753.4648, na którą powinny dzwonić osoby, które mogłyby udzielić jakichkolwiek informacji w sprawie zaginięcia Toni Keller. Policja w dalszym ciągu apelowała do studentów o ostrożność i czujność oraz by nie poruszali się pojedynczo po kampusie i jego okolicach. Toni Keller była studentką pierwszego roku Wydziału Sztuk Plastycznych, mieszkanką Plainfield, absolwentką liceum Neuqua Valley High School w Naperville. Ostatni raz widziano ją żywą 14 października. Tego dnia powiedziała przyjaciołom, że idzie do lasu szukać inspiracji w przyrodzie dla swojej twórczości. Rzecznik rodziny Toni Keller oświadczył, że raczej utracono nadzieję na odnalezienie jej żywej. (ao)








