O Polonii i Ameryce
W Polsce nazywają ich kibole, bo to się odpowiednio kojarzy. Kibole nie mają nic wspólnego z kibicami. Specjalizują się w wywoływaniu burd na meczach, biją się między sobą i atakują siły porządkowe. Demolują i terroryzują całe stadiony. Boją się ich wszyscy, łącznie z policją, bo w amoku nienawiści posuwają się nawet do zabójstw i nie ma dla nich żadnych autorytetów. Gdy po śmierci Jana Pawła II kibole z najbardziej antagonistycznych grup postanowili ogłosić rozejm, wydawało się, że jest nadzieja, iż na polskich stadionach zapanuje wreszcie spokój. Nadzieja okazała się jednak płonna. Po zaledwie kilku tygodniach kibole znowu dali o sobie znać prezentując swój cały, szeroki repertuar od chuligańskich burd po demolowanie pociągów, którymi przyjechali na mecz.
W tym kontekście wzajemne obrzucanie się epitetami przez ugrupowania kiboli jest tylko niewinną igraszką. Ale nie dla wszystkich, bo gdy wśród miotanych wyzwisk czy też napisów na transparentach padało słowo „żyd” sprawa nabrała charakteru politycznego za sprawą The Israel Project, niedochodowej organizacji, której celem jest “dostarczanie prasie, osobom publicznym oraz publice informacji opartych na faktach na temat Izraela i Bliskiego Wschodu”.
W artykule zatytułowanym “W Europie rośnie antysemityzm”, opublikowanym 10 listopada b. r. przez ukazujący się na Florydzie tygodnik „Jewish Journal”, przytoczono wypowiedź Christopha Heila, dyrektora d/s europejskich The Israel Project, który powołując się na wyniki sondaży stwierdza, że w Niemczech, gdzie mieszka 4 miliony muzułmanów, dochodzi do wielu ataków na żydów głównie ze strony młodych Muzułmanów i Arabów. Sytuacja jest podobna w całej Europie – mówi Heil – dodając, że antysemityzm wzrasta mocno we Francji, gdzie ostatnio zbeszczeszczono 49 nagrobków, a na południu Francji jest dziś więcej meczetów niż kościołów.
Wśród innych “wskaźników antysemityzmu” Heil przytacza Polskę, gdzie na meczu piłki nożnej miały pojawić się plakaty o treści antysemickiej. Tym samym, bez powoływania się na szczegóły i podawania konkretnego przykładu, przedstawiciel The Israel Project klasyfikuje Polskę na trzecim miejscu w Europie pod względem przejawów antysemityzmu.
Stawianie takich ocen w oparciu o nie sprecyzowane bliżej działania jakiejś grupy kiboli i traktowanie tychże kiboli jako próby reprezentatywnej dla społeczeństwa polskiego ma tyle samo sensu, co dawanie przykładów z dziedziny przestrzegania prawa w Ameryce na podstawie działalności tutejszych gangów ulicznych. To jest po prostu nieuczciwe, nie ma żadnego sensu i zakrawa na złą wolę tych, którzy takie oceny ferują.
Wojciech Minicz