Z Cabrini-Green, kompleksu wieżowców mieszkaniowych dla ubogich czarnych Amerykanów, wyprowadzili się ostatni mieszkańcy, 54-letnia Annie Ricks i pięcioro z jej trzynaściorga dzieci. Rodzina mieszkała tam od 21 lat.
Chociaż wielu chicagowian postrzegało kompleks jako wylęgarnię przestępczości, zaniedbań i wandalizmu, to dla tysięcy ludzi był to jedyny znany dom. I takie sentymenty wyraziła Ricks opuszczając swoje mieszkanie, gdzie spędziła z rodziną złe i dobre chwile. Rodzina została przeniesiona do innego kompleksu dla ubogich w Wentworth Gardens w południowej części miasta.
Przeznaczony do likwidacji ponad 10 lat temu, opanowany przez gangi Cabrini-Green był miejscem najpotworniejszych przestępstw w historii miasta. Tu m.in. zabito dwóch policjantów, zamordowano 7-letniego chłopca, zgwałcono i otruto 9-letnią dziewczynkę.
Mieszkańców kompleksu przeniesiono do innych części miasta i na przedmieścia. Na miejscu Cabrini-Green powstaną nowe domy dla mieszkańców o różnym poziomie dochodów. Według planu Chicago Housing Authority niewielu byłych lokatorów będzie mogło zamieszkać w nowych budynkach.
Alexander Polikoff, adwokat, który przez 40 lat walczył przeciw segregacji rasowej, zniszczenie wieżowców Cabrini-Green uważa za wielkie osiągnięcie. "To był najwyższy czas, miejce to zrujnowało życie tysięcy młodych ludzi", powiedział Polikoff.
(CST – eg)








