Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 10 grudnia 2025 20:31
Reklama KD Market

Suleiman grozi

W odpowiedzi na ostrzeżenie wiceprezydenta Omara Suleimana, że protesty na rzecz ustąpienia prezydenta Hosni Mubaraka nie będą dłużej tolerowane, antyrządowi aktywiści wezwali ludność Kairu do rozszerzenia demonstracji. Po raz pierwszy zwrócono się do członków związków zawodowych z prośbą o poparcie dla demokratycznych przemian.


 


W rozmowie z wydawcą egipskiej gazety Suleiman ostrzegł, że jeśli demonstranci nie przystąpią do negocjacji przed ustąpieniem Mubaraka, może dojść do "przewrotu".


 


"Suleiman grozi ogłoszeniem stanu wojennego. Oznacza to, że każdy, kto znajduje się na placu Tahrir, zostanie zgnieciony", mówi Abdul-Rahman Samir, rzecznik koalicji pięciu głównych grup młodzieżowych uczestniczących w demonstracjach. "Ciekawe, co zrobi z 70 milionami Egipcjan, którzy przyjdą na nasze miejsce? Suleiman kreuje katastrofalny scenariusz. Będziemy protestować i nie przystąpimy do negocjacji aż do odejścia Mubaraka. Chcą nas straszyć? Niech tak będzie", mówi Samir.


 


Wiceprezydent okazał szczególne zaniepokojenie apelami do robotników o porzucenie pracy i przystąpienie do demonstracji lub ogłoszenie strajku. Ostrzeżenie Suleimana jest niezgodne z wcześniejszymi oświadczeniami, kiedy rząd obiecywał, że nie będzie atakować, prześladować ani aresztować demonstrantów.


 


"Nie możemy dłużej znosić protestów. Ten kryzys musi się zakończyć tak szybko, jak to możliwe. Szukamy rozwiązania na drodze dialogu. Nie chcemy używać wobec społeczeństwa policyjnych metod", powiedział wiceprezydent.


 


Al Jazeera podaje, że w środę 20,000 egipskich robotników poszło na strajk. Część z nich nie ma żadnych żądań politycznych. Chcą lepiej zarabiać i czekają na obiecane 15-procentowe podwyżki.


 


Agencja AFP donosi o zamieszkach między policją a mieszkańcami małego miasteczka El Khargo, położonego w odległości 400 kilometrów na południe od Kairu. Zginęły tam 3 osoby, a 100 innych odniosło obrażenia.


 


CNN informuje, że fundamentalistyczne Bractwo Muzułmańskie nie ma zamiaru wysuwać własnego kandydata na prezydenta we wrześniowych wyborach. "Nie chcemy władzy. Chcemy uczestniczyć w życiu politycznym, nie chcemy dominować", oświadczył Mohammed Morsi z biura medialnego tej grupy.


 


(HP – eg)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama