Jeśli Detroit nie zmniejszy wydatków o $200 milionów, to miasto zostanie przejęte przez stan. Ekonomiści przewidują, że do 2015 roku deficyt Detroit dojdzie do $1.2 miliarda, mimo spadku populacji do naniższego od 100 lat poziomu i nadal się kurczy.
Dave Bing, burmistrz Detroit, przedstawił radzie miejskiej plan zrównoważenia budżetu w ciągu najbliższych pięciu lat. Opowiedział się m.in. za zawieszeniem na jeden rok wpłat na konta emerytalne pracowników sektora publicznego i podniesieniem podatku od gier hazardowych. Podkreślił konieczność współpracy władz miejskich ze związkami zawodowymi, by nie dopuścić do przejęcia finansowych decyzji przez menedżera wyznaczonego przez gubernatora Michigan.
W marcu gubernator Rick Snyder podpisał ustawę rozszerzającą prawo stanu do interwencji w miastach i miasteczkach obciążonych problemami finansowymi. Gubernator może wyznaczyć menedżera finansowego do przejęcia kontroli nad lokalnymi władzami, może zmodyfikować lub zerwać kontrakty ze związkami zawodowymi pracowników publicznych.
Część propozycji Binga wymaga zgody kontrolowanej przez republikanów Legislatury. Dotyczy to wyższych podatków od detroickich kasyn, reformy planów emerytalnych, odbierania praw jazdy za trzy niezapacone mandaty za parking i prawa miasta do pobierania podatków od dochodu i za użyteczności publiczne.
Według stanowej ustawy miasto ma prawo do pobierania podatków, jeśli jego populacja wynosi przynajmniej 750 tysięcy mieszkańców. Tymczasem, po odpływie w ostatnim dziesięcioleciu blisko 240 tysięcy ludzi, liczba mieszkańców Detroit wynosi około 714 tys., co wiąże się z niższymi dotacjami federalnymi i stanowymi.
(HP – eg)