Klauzula umieszczona w ustawie ustanawiającej fundusz na leczenie osób, które w wyniku udziału w akcji ratunkowej po terrorystycznym ataku w 2001 roku zapadły na różne choroby, szczególnie zaś narządów oddechowych, brzmi jak obelga.
Tysiące policjantów, strażaków, robotników budowlanych i wszyscy ci, którzy ryzykowali własnym życiem niosąc pomocinnym ludziom, wkrótce zostaną zawiadomieni, że ich dane osobiste muszą przejść przez listę terrorystów FBI, zanim zyskają prawo do korzystania z tego funduszu.
"To czysta obraza dla każdego, kto pracował wtedy z całym poświęceniem, a teraz jest chory i cierpi", podsumował zarządzenie John Feal, założyciel grupy Fealgood Foundation, który na Ground Zero stracił stopę.
Klauzulę wniósł republikanin z Florydy, kongr. Cliff Stearns, budząc głęboką dezaprobatę obecnych na sali ratowników. W czasie ostrej debaty demokraci zgodzili się na przyjęcie klauzuli, by nie dopuścić do odrzucenia całej ustawy.
Lekarze i administratorzy programu powiadomili ludzi objętych leczeniem chorób powstałych w wyniku udziału w akcji ratunkowej po 9/11, że wkrótce ich nazwiska, adresy, miejsce urodzenia, numery Social Security i inne dane personalne będą przekazane do FBI, celem sprawdzenia, czy nie widnieją na liście terrorystów.
"Do czego to podobne, traktują nas jak nielegalnych imigrantów, czy też sugerują, że terroryści pozostali tu, by pomóc w uporządkowaniu terenu, a później, przez te wszystkie lata czekali na świadczenia?", ironizuje John Feal.
(HP – eg)








