Republikanin z Karoliny Północnej sen. Lindsey Graham uważa, że Stany Zjednoczone powinny podjąć znacznie bardziej drastyczne kroki przeciw Muammarowi Kadafiemu, bombardując stolicę Libii tak, by "członkowie jego rządu budzili się co rano z myślą, że jest to ich ostatni dzień".
Graham broni zaangażowania USA w Libii, w tym zatwierdzonego przez prez. Obamę stosowania bezzałogowych dronów. Rosja i Chiny oskarżyły USA o wykroczenie poza mandat ONZ poprzez nadużycie siły w Libii. Argumentują, że zachodni sprzymierzeńcy zamiast polepszyć pogorszyli sytuację.
W niedzielnym programie CNN "State of the Union" Graham opowiedział się za odsunięciem od władzy Kadafiego nawet za cenę wykroczenia poza mandat ONZ.
Występując wspólnie z niezależnym senatorem z Connecticut Joe Liebermanem i republikaninem sen. Johnem McCain, Graham krytykował akcje administracji prez. Obamy w Libii, mówiąc, że mogą doprowadzić do impasu, jeśli USA nie przyjmą bardziej aktywnej roli.
W marcu NATO przejęło kontrolę nad operacjami militarnymi.
McCain obawia się, że impas będzie się równał pozostawieniu Al-Kaidzie "otwartych drzwi". Zachęca do walki siłami lądowymi, a nie do uderzeń z powietrza.
Lieberman podziela opinie McCaina. Od siebie dodaje, że Stany Zjednoczone podchodzą do libijskiego konfliktu "na pół gwizdka", co utwierdza Kadafiego w przekonaniu, że ma szansę utrzymania władzy.
(HP – eg)








