CBS News jako pierwszy podał wiadomość, że prezydent Barack Obama zdecydował o niepublikowaniu fotografii zwłok Osamy bin Ladena. Postanowienie to prezydent ujawnił w czasie nagrywania wywiadu do niedzielnego wydania programu "60 Minutes".
Przedstawiciele amerykańskiego wywiadu są coraz bardziej podzieleni, co do korzyści z opublikowania zdjęć zabitego lidera al-Kaidy, jako dowodu, że faktycznie zginął w swej rezydencji w Abbottabadzie w Pakistanie.
Przewodniczący izbowego Komitetu Wywiadu, republikanin z Michigan Mike Rogers, wypowiedział się przeciw publikowaniu zdjęć w obawie o wzrost zagrożenia dla żołnierzy służących w Iraku i w Afganistanie.
"Ryzyko jest większe od korzyści. Zwolennicy teorii spisku i tak będą mówić, że zdjęcia zostały sfabrykowane. Chciałbym widzieć reakcję Amerykanów w sytuacji, gdyby al-Kaida zabiła militarnego lidera USA i opublikowała jego zdjęcia w internecie. Bin Laden to nie trofeum. Nie żyje, a my musimy się skupić na walce zmierzającej do całkowitego wyeliminowania al-Kaidy", powiedział kongr. Rogers.
Przewodnicząca senackiego Komitetu Wywiadu, demokratka z Kalifornii sen. Diane Feinstein, również opowiedziała się przeciw publikowaniu zdjęć zabitego bin Ladena.
Przewodniczący senackiego Komitetu Bezpieczeństwa Kraju, niezależny senator z Connecticut, Joe Lieberman, oraz republikanka z Maine, zasiadająca w tym samym komitecie, Susan Collin, dostrzegają potrzebę przedstawienia dowodu śmierci terrorysty.
We wtorek dyrektor CIA, Leon Panetta, deklarował w NBC Nightly News, że "zdjęcia zostaną opublikowane, by cały świat uwierzył, że potrafiliśmy go złapać i zabić".
(HP – eg)








