Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 05:23
Reklama KD Market

Czy sukces zawdzięczamy torturom

Czy brutalne metody przesłuchań przyczyniły się do wymuszenia informacji i ostatecznie doprowadziły do zabicia Osamy bin Ladena?


 


Teraz kiedy przedstawiciele wywiadu ujawniają szlak, jakim trafili do kryjówki lidera al-Kaidy, chór głosów oficjeli z administracji George´a W. Busha stara się przypisać sobie część zasług i usprawiedliwić stosowane wówczas techniki interrogacyjne, jak tortury znane jako waterboarding.


 


Były przedstawiciel Departamentu Sprawiedliwości, autor tajnego memorandum uzasadniającego tortury, John Yoo, w artykule opublikowanym w poniedziałek w konserwatywnym National Review, pisze: "Prezydent Obama odniósł sukces, lecz zawdzięcza to twardym decyzjom administracji prezydenta Busha".


 


Wyniki przesłuchań sugerują, że brutalne techniki w najlepszym przypadku odegrały niewielką rolę w zidentyfikowaniu zaufanego kuriera bin Ladena i ujawnieniu miejsca jego pobytu. Tylko jeden z poddanych torturom więźniów przekazał opis kuriera. Dwaj inni, w tym Khalid Sheik Mohammed, który przetrwał waterboarding 183 razy, podali fałszywe informacje.


 


Dyskusje o zgładzeniu bin Ladena wznowiły krajową debatę na temat tortur. Były prezydent i wielu konserwatystów przez lata argumentowało, że użycie brutalnej siły jest konieczne do zmuszenia członków terrorystycznej organizacji do mówienia. Wielu innych, w tym Barack Obama w czasie prezydenckiej kampanii, podkreślali, że taktyki niezgodne z amerykańskim prawem i zasadami przynoszą niewielkie korzyści.


 


Glenn L. Carle, emerytowany oficer CIA, w 2002 roku był obecny przy przesłuchaniach wysokiej rangi aktywisty al-Kaidy. Twierdzi, że techniki zatwierdzone przez administrację Busha nie przyniosły "pożytecznych, znaczących, godnych zaufania informacji". Dodał, że chociaż część jego współpracowników broniła tych metod, to "wszyscy byli głęboko zaniepokojeni, a większość czuła przez skórę, że są to techniki niezgodne z amerykańskimi wartościami i nie dają pożądanych skutków".


 


Przedstawiciele administracji Obamy, skupieni na celebrowaniu sukcesu, usiłowali uniknąć wznowienia sporów o tortury.


 


"Prawda wygląda tak: gdybyśmy w 2003 roku w wyniku waterboarding zdobyli dostateczne informacje o Osamie bin Ladenie, to wtedy podjęlibyśmy akcję. Takich informacji nie mieliśmy. Zbieranie i analiza danych z wielu różnych źródeł zabrały lata, zanim ustaliliśmy prawdopodobne miejsce pobytu bin Ladena", wyjaśnia Tommy Vietor, rzecznik Krajowej Rady Bezpieczeństwa.


 


Od chwili zatrzymania pierwszych członków al-Kaidy zarówno w militarnym więzieniu w Guantanamo Bay, jak w tajnych więzieniach CIA, koncentrowano się na identyfikowaniu ludzi, którzy służyli bin Ladenowi jako kurierzy.


 


"Wiedzieliśmy, że jeśli uda nam się do niego dotrzeć, to dzięki komuś, kto był z nim blisko związany i komu ufał", mówi Charles D. Stimson, w latach 2003-2007 odpowiedzialny za sprawy zatrzymanych terrorystów.


 


Po raz pierwszy zdobyto wiadomość o kurierze działającym pod pseudonimem Abu Ahmed al-Kuwaiti. Jego imię znalazło się wśród góry niepotwierdzonych doniesień.


 


Po zatrzymaniu Mohammeda w marcu 2003 roku, głównego planisty terrorystycznego ataku na USA, poddano go najbardziej "wyszukanym" metodom przesłuchań, w tym rzucanie o ścianę, niedopuszczanie do zaśnięcia przez 180 godzin i waterboarding. O al-Kuwaitiego spytano Mohammeda jesienią 2003 roku. Przyznał, że znał tego człowieka, lecz oświadczył, że nie jest już kurierem i nie odgrywa żadnej znacznej roli w al-Kaidzie.


 


Inny terrorysta, zatrzymany w 2004 roku w Iraku Hassan Ghul, złożył całkiem inne zeznania. Powiedział, że al-Kawaiti jest zaufanym bin Ladena, podobnie jak Mohammed i Abu Faraj al-Libi, który został szefem operacji al-Kaidy po aresztowaniu Mohammeda. Ghul dodał, że al-Kawaitiego nie widziano od jakiegoś czasu, co według amerykańskich analityków mogło świadczyć, że ukrywa się razem z bin Ladenem.


 


Szczegóły z przesłuchań Ghula nie są znane. CIA twierdzi, że nie poddano go waterboarding, lecz zwrócono się do Dept. Sprawiedliwości o zezwolenie na zastosowanie innych surowych metod. Nie wiadomo, czy istniała taka potrzeba, ponieważ Ghul od początku poszedł na współpracę.


 


Z wiadomością od Ghula udano się do Mohammeda. Ten nadal upierał się, że al-Kuwaiti jest osobą bez znaczenia.


 


Po pojmaniu Libiego w maju 2005 roku postawiono mu pytanie o kuriera bin Ladena. Libi oświadczył jednak, że nie słyszał i nie zna al-Kuwaitiego, natomiast wie, że taką rolę pełni człowiek o nazwisku Maulawi. Analitycy CIA po jakimś czasie doszli do wniosku, że Libii wymyślił taką postać.


 


Ponieważ Mohammed i Libi starali się odciągnąć uwagę od al-Kuwaitiego, CIA doszło do wniosku, że muszą mieć ważne powody do chronienia go. Dlatego też trzymano się tego śladu. Z czasem poznano jego prawdziwe nazwisko (którego jeszcze nie ujawniono). Zaczęto go obserwować. Al-Kuwaiti nieświadomie naprowadził CIA do rezydencji Osamy bin Ladena.


 


Al-Kuwaiti i jego brat znaleźli się wśród tych, którzy zginęli podczas akcji Navy Seals na siedzibę szefa al-Kaidy.


 


Niecały dzień później wybuchła debata na temat tortur.


 


Przewodniczący izbowego Komitetu Bezpieczeństwa Kraju, republikanin z Nowego Jorku kongr. Peter T. King, w rozmowie z Fox News oświadczył, że udaną operację likwidacji bin Ladena zawdzięczamy stosowaniu waterboarding.


 


Następnego dnia przewodnicząca senackiego Komitetu Wywiadu, demokratka z Kalifornii, sen. Diane Feinstein, z całym przekonaniem stwierdziła, że żadna z surowych metod przesłuchań graniczących z tortutami nie przyczyniła się do sukcesu.



(NYT – eg)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama