Plan byłego burmistrza Richarda Daley o sprywatyzowaniu wywozu śmieci obciąży właścicieli domów ukrytymi kosztami, a miasto pozbawi milionów dolarów ze sprzedaży materiałów nadających się do ponownego użytku – ostrzegli liderzy związku zawodowego Laborers Union Local 1001.
Menedżer biznesowy związku Lou Phillips zwraca uwagę, że według szacunków własnych miasta Chicago straci $3 miliony, jakich spodziewano się w tym roku ze sprzedaży "recyclables".
"Czy stać nas na rezygnację z ciągle rosnących dochodów. W ekonomicznie niepewnych czasach więcej ludzi je w domu i spędza w domu więcej czasu, a tym samym wyrzuca więcej śmieci. Dlaczego miasto chce rezygnować z $3 milionów?" – pyta Phillips.
Pod koniec marca Daley wybrał kompanię Waste Management do obsługi domów w czterech spośród sześciu wyznaczonych okręgach. Dwa pozostałe przyznano Metal Management and Brackenbox, dostawcy gigantycznych śmieciarek, którymi zastąpiono wypożyczane wywrotki.
Kontrakt zawieszono, ponieważ Local 1001 skorzystał z prawa o przedstawieniu własnej propozycji, która jednak okazała się o $20 tys. miesięcznie wyższa od propozycji złożonej przez prywatnych kontraktorów ($596,000 miesięcznie).
Jak wiadomo, sprawa nie zakończyła się przed odejściem Daley´ego. Decyzja spadła na Rahma Emanuela.
Analiza kontraktu przeprowadzona przez Chicago Sun-Times wskazuje, iż mimo wyższej ceny kontrakt ze związkiem jest dla miasta bardziej korzystny.
Prywatnym kompaniom zezwolono na pozostawianie odpadów do recyklingu, jeśli są skażone lub nadmiernie zanieczyszczone, przy czym decyduje o tym kierowca przyklejając do kosza na śmieci kartkę. Usuwanie takich koszów należałoby do miasta, tak samo zresztą jak zaopatrzenie domów w kosze.
Prywatnym kontraktorom gwarantowano coroczne 3-procentowe podwyżki. Ponadto sami mogą ustalać trasy i godziny zabierania śmieci aż do 10 wieczorem, również w niedziele i dni świąteczne.
Phillips namawia radnych, by narzucili 10-dolarową miesięczną opłatę za recykling, co przyniosłoby miastu $72 miliony, wystarczająco dużo na pokrycie kosztów wprowadzenia niebieskich koszy na odpady dla domów, których dotychczas nie objęto tym programem. Argumentuje przy tym, że stosunkowo niska opłata będzie tańsza od tego, co proponują prywatne kompanie.
(CST – eg)