Ława przysięgłych uznała lidera fundamentalistycznego odłamu kościoła mormonów, Warrena Jeffsa, winnym przestępstwa seksualnego, popełnionego na dwóch nieletnich członkiniach sekty, jego "duchowych żonach".
W ostatnej fazie procesu Jeffs zwolnił adwokatów i bronił się sam. Przedstawił się jako ofiarę prześladowań na tle religijnym.
Ławnicy nie uznali argumentów 55-letniego Jeffsa, uchodzącego w 10-tysięcznej sekcie za proroka. Fakt ten ułatwił pracę śledczym, którzy w tajnym przejściu świątynii, na terenie osiedla sekty znaleźli nagrania jego spotkań z dziewczętami. Każdy krok Jeffsa – jako proroka – był nagrywany dla potomności.
Ławnicy wysłuchali kilku wypowiedzi Jeffsa. Przed stosunkiem z jedną z "duchowych żon", mówi: "Wykonuję ten obowiązek w imię Jezusa Chrystusa. Amen". W momencie, gdy dziewczyna nieśmiało zaprotestowała, przerwał słowami: "nie odzywaj się, gdy się modlę".
W mowie obronnej Jeffs powoływał się na ruch praw cywilnych i na cierpienia byłego lidera mormonów Josepha Smitha. Przez godzinę bronił poligamii, jako jednego z nakazów stwórcy. Za "prześladowania" dwukrotnie groził sędziemu i sądowi zemstą z ręki Boga.
Jedenastu innych członków fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Dnia Ostatecznego oskarżono o bigamię i seksualne przestępstwa. Siedmiu stanęło przed sądem. Zostali skazani na kary od 6 do 75 lat więzienia.
(HP – eg)








