Szczegółowe zapoznanie się z opiniami republikańskich kandydatów na prezydenta pozostawimy do chwili, gdy z ośmioosobowej grupy wykruszą się najsłabsi, a pozostanie kilku faworytów.
Druga republikańska debata z udziałem wszystkich kandydatów miała miejsce w poniedziałek w Tampa na Florydzie. Była zorganizowana przez CNN i Tea Party Express. Na sali zgromadzili się przedstawiciele herbacianego ruchu ze wszystkich stanów.
Z pytań padających z sali dowiedzieliśmy się, że tak samo jak cała reszta Amerykanów członkowie Tea Party boją się o przyszłość programu Social Security i Medicare. Z wyjątkiem kongresmana z Teksasu, Rona Paul, wszyscy kandydaci mówili o konieczności zreformowania obu kosztownych programów, a równocześnie zapewniali gorąco, że emeryci i osoby zbliżające się do wieku emerytalnego mogą liczyć na dotychczasowe świadczenia.
Pobłażliwe spojrzenia siedmiu kandydatów wywołał kongr. Paul oświadczając, że program emerytalny miałby się znakomicie, gdyby z jego konta nie wyciągano pieniędzy na inne cele. Swego czasu Ron Paul przedstawił ustawę chroniącą fundusze Social Security przed rządem. Kongres odrzucił tę propozycję.
Inne wystąpienie kongr. Paul, zdecydowanego przeciwnika obu wojen, kandydaci i sala przyjęli z oburzeniem. A to dlatego, że Paul chciał ich pozbawić fałszywego argumentu za wojną, jaką było powtarzane przez propagandę Busha twierdzenie, że Amerykę zaatakowano za to, że jest wolna i zasobna.
Dość przerażająca była reakcja publiczności na pytanie, kto powinien opłacić koszty leczenia chorego człowieka, który zapadł w śpiączkę, a nie posiada ubezpieczenia. "Czy jesteśmy społeczeństwem, które po prostu pozwoli mu umrzeć?" Z sali padły okrzyki "tak!"
(Inf. wł. – eg)