Demonstranci potrząsali plakatami, wznosili okrzyki, walili w bębny i gwizdali na zewnątrz jednego z najbardziej ekskluzywnych klubów w Vancouver, gdzie były wiceprezydent USA, Dick Cheney, promował swój pamiętnik.
Pokojowi aktywiści zablokowali wejścia z obu stron budynku nawołując do aresztowania przestępcy wojennego i wygwizdując gości, którzy przybyli na obiad z autorem książki "In My Time: A Personal and Political Memoir" płacąc $500 od osoby.
"Jesteśmy wściekli, że wybrał Vancouver jako pierwsze miejsce poza USA na promocję swej książki. Za rzecz ważną uważamy pokazanie, że nie będziemy tolerować obecności przestępcy wojennego w naszym mieście", powiedział współprzewodniczący koalicji StopWar, Derrick O´Keefe. "Mamy nadzieję, że Cheney nie będzie postrzegał Kanady jako bezpiecznego dla siebie miejsca".
Nieustanna obrona decyzji dotyczących stosowania tortur wobec osób podejrzanych o terroryzm, a także bezpodstawna inwazja na Irak denerwuje aktywistów pokojowych. Gail Davidson, członkini organizacji Lawyers Against War (Prawnicy Przeciwko Wojnie) wysłała list do rządu, przypominając, że prawo federalne zabrania Cheney´emu wkraczania w granice Kanady, jako człowiekowi odpowiedzialnemu za torturowanie więźniów.
Amerykańscy obserwatorzy demonstracji podkreślali, że w zachowaniu uczestników nie było nic wskazującego na niechęć do Amerykanów. Protest był wymierzony tylko i wyłącznie w Dicka Cheney.
Jeden z amerykańskich turystów powiedział dziennikarzowi Canadian Press: "Widzę, że Cheney nie jest tu zbyt popularny. To mnie cieszy. Żałuję, że kanadyjski premier zezwolił na jego przyjazd".
(CP –eg)








