Redakcja
Każdego dnia w obozach dla nielegalnych imigrantów przebywa 13,185 ludzi. Każdego dnia koszty związane z utrzymaniem obozów wynoszą około $2 mln. Nikt z tych ludzi nie popełnił przestępstwa poza tym, że przekroczył granicę nielegalnie.
Administracja prezydenta Obamy poleciła zatrzymywać i deportować tych imigrantów, którzy zostali skazani za przestępstwo na ziemi amerykańskiej oraz tych, którzy wielokrotnie przekroczyli granicę USA.
Na Florydzie, miejscu zamieszkania 1.5 miliona wyborców latynoskiego pochodzenia, temat ten jest szczególnie drażliwy. Były gubernator Massachusetts, Mitt Romney, przedstawia się jako kandydat skłonny rozprawić się z problemem nielegalnych. Uważa, że 11 milionów imigrantów należy usunąć z USA bez względu na okoliczności w jakich się obecnie znajdują. Gdyby to uczyniono, to już przepełnione ośrodki zatrzymań pękłyby w szwach.
Rywal Romney´ego do republikańskiej nominacji na prezydenta, były marszałek Izby Reprezentantów, Newt Gingrich, argumentuje za pozostawieniem w USA osób nie naruszających prawa, z głębokimi związkami ze społecznością, w której żyją i wieloletnim pobytem w tym kraju.
Wsadzanie ludzi do więzień jest lukratywnym biznesem. Correction Corporation of America, która szczodrze finansuje republikanów i demokratów, obawia się, że rozluźnienie przepisów dotyczących zatrzymań nielegalnych będzie miało negatywny wpływ na sytuację finansową więzień.
Urząd imigracyjny usiłuje odstąpić od zatrzymywania niewinnych imigrantów. W tym zakresie poczyniono już pewne postępy. Liczba osób internowanych, które nie popełniły żadnego przestępstwa spadła z 71% w 2008 roku do 54% w 2011. W tym samym czasie zwiększono deportacje kryminalistów.
Urząd imigracyjny nigdy nie twierdził, że wstrzyma aresztowania i deportacje osób niewinnych. W czerwcu ub. roku dyrektor ICE, John Morton, oświadczył, że nic w zaleceniach odnośnie pracy tej agencji nie powinno być interpretowane jako zakaz zatrzymywania osób przebywających w Stanach Zjednoczonych nielegalnie.
(HP – eg)
