Redakcja
Biały nastolatek przyznał się do morderstwa i zbrodni z nienawiści, za co został skazany na karę podwójnego dożywocia. 19-letni Deryl Dedmon przepraszał rodzinę swojej ofiary, 47-letniego Craiga Andersona, którego umyślnie przejechał furgonetką, ku uciesze własnej i swoich kolegów.
Młody przestępca stał z nisko opuszczoną głową, gdy prokurator opisywał okoliczności zbrodni. Dedmon z grupą swoich przyjaciół był na przyjęciu, gdy znudzony zaproponował, by znaleźli i "zabawili się" czarnym mężczyzną. Propozycję przyjęto z entuzjazmem.
Natrafili na Andersona. Najpierw dotkliwie pobili mężczyznę, a następnie Dedmon przejechał go samochodem.
Prokurator twierdzi, że Dedmon i jego koledzy dla "rozrywki" nagabywali i bili zazwyczaj pijanych lub bezdomnych czarnych mężczyzn, co dawało im pewność, że pokrzywdzeni nie złożą skargi na policji.
Siostra ofiary, Barbara Anderson Young, z trudem powstrzymując łzy, zwróciła się do mordercy: "Mój brat oddałby ci własną koszulę. Dzięki niemu nasze życie było bogatsze w miłość, szacunek i uwielbienie dla Boga. Nasza rodzina modli się o pojednanie rasowe nie tylko w Mississippi, lecz w całym kraju. Modlimy się za Dedmona i jego rodzinę, by mogli żyć w spokoju".
Dedmon ze swej strony zapewniał, że stał się innym człowiekiem, wierzy głęboko w Boga i w to, że wszystkich ludzi stworzył na swój obraz i podobieństwo.
Szczególnie ostro wypowiedział się sędzia okręgowy powiatu Hinds, Jeff Weill sr.
"Twoje uprzedzenia (tzn. Dedmona) splamiły imię Mississippi. Nic nie tłumaczy twego czynu. Nie możesz usprawiedliwić się przed rodziną Andersona ani innymi mieszkańcami naszego stanu, którzy muszą pogodzić się z potworną szkodą jaką nam wszystkim wyrządziłeś". Weill przypomniał morderstwo trzech działaczy praw obywatelskich w 1964 roku, które na wiele lat splamiło dobre imię Mississippi. Incydent ten znany jest jako "Mississippi Burning".
(FN – eg)
