Liderzy Kościoła rzymsko-katolickiego złożyli w federalnym sądzie skargę przeciwko administracji Baracka Obamy w związku z wymogiem zawartym w reformie medycznej, która nakłada na pracodawcę obowiązek zapewnienia pracownikom środków antykoncepcyjnych. W imieniu archidiecezji, szkół religijnych i agencji pomocy pozew stwierdza, że wymóg ten narusza swobody religijne.
Wśród oskarżycieli znalazł się University of Notre Dame, który w lutym chwalił prezydenta Obamę za obietnicę złagodzenia przepisów zgodnie z życzeniami organizacji religijnych.
Rektor Notre Dame, John Jenkins, powiedział, że uczelnia zdecydowała się jednak na wysunięcie oskarżenia, ponieważ "postęp w rozmowach z administracją jest mało zachęcający".
Skargi złożono w ośmiu stanach i w Dystrykcie Columbii. Podpisały się pod nimi: archidiecezje Waszyngtonu i Nowego Jorku, Michigan Catholic Conference, Catholic Charities z Illinois, Mississippi, Missouri i Indiany, agencje opieki zdrowotnej z Nowego Jorku i dwie diecezje z Teksasu.
"Próbowaliśmy negocjować z administracją i Kongresem i ciągle to robimy, lecz do tej pory nic się nie zmieniło", mówi kardynał Nowego Jorku Timothy Dolan, prezes U.S. Conference of Catholic Bishops.
Erin Shields, rzeczniczka Departamentu Zdrowia i Usług dla Ludności (DHHS), odmówiła komentarza w tej sprawie. Liberalna grupa Catholics United oskarżyła biskupów o sprzyjanie politycznej prawicy.
DHHS przyjęła rekomendacje grupy doradczej Instytutu Medycznego, który radził umieścić środki kontroli urodzin wśród regularnych usług medycznych, częściowo z myślą o tym, by kobiety nie zachodziły w ciążę krótko po urodzeniu dziecka, co odbija się na zdrowiu matki i jej potomstwa. Przepis ten wykluczał kościoły i inne zgromadzeniom religijne od obowiązku zapewnienia pracownicom środków antykoncepcyjnych, lecz utrzymał ten obowiązek wobec instytucji nonprofit związanych z kościołami, w tym szpitali, uczelni i organizacji charytatywnych.
Decyzję tę wykorzystali ideologiczni wrogowie Obamy. Administracja była zaskoczona rozpętanym w tej sprawie ha- łasem. Prezydent zaoferował złagodzenie przepisu. Za środki antykoncepcyjne miały płacić firmy ubezpieczeniowe zamiast grupy religijne. Biskupi uważają, że nie jest to wystarczające ustępstwo. Rozmowy w tej sprawie trwają.
Złożenie skarg jest ostatnim wyrazem coraz intensywniejszych napięć między Kościołem rzymsko-katolickim a administracją Obamy w roku wyborczym.
Biskupi planują krajową kampanię na rzecz swobód religijnych.
W ub. tygodniu kardynał Waszyngtonu Donald Wuerl skarcił juzuicką uczelnię Georgetown University za zaproszenie sekretarz DHHS, Kathleen Sebelius, na zakończenie roku akademickiego. Sebelius, która w swym przemówieniu stanęła w obronie religijnych swobód, jest wymieniona w oskarżeniu.
Obserwatorzy najbardziej są zainteresowani kolejnym krokiem Notre Dame, uważanego za katolicki Harvard. W przeszłości uczelnia ta wyrażała wolę współpracy z Obamą, mimo że jest zwolennikiem prawa kobiet do aborcji. W 2009 roku uniwersytet ten stał się obiektem bezprecedensowo ostrej krytyki biskupów za zaproszenie Obamy i przyznanie mu honorowego tytułu doktora praw.
W lutym, kiedy Obama zareagował na narzekania liderów religijnych, rektor Notre Dame wydał oświadczenie: "Z radością przyjmujemy gotowość administracji do współpracy z religijnymi organizacjami celem znalezienia rozwiązania akceptowalnego dla wszystkich stron". W poniedziałek Jenkins powiedział: "Chociaż nie kwestionuję dobrych intencji i szczerości wszystkich osób wciągniętych w tę dyskusję, to postęp nie jest zadawalający".
(HP – eg)








