Ronald Reagan Presidential Foundation zagroziła sądem tym, którzy wystawili na sprzedaż fiolkę zawierającą rzekomo (zaschniętą) krew Reagana pobraną zaraz po próbie zamachu w 1981 roku.
"Jeśli to prawda, to podejmiemy wszystkie dostępne środki prawne celem niedopuszczenia do sprzedaży i kupna", oświadczył dyrektor fundacji, John Heubusch.
Aukcja, która zakończy się w dzisiaj, jest prowadzona na online przez firmę PFC Auctions z brytyjskiej wyspy Guernsey. We wtorek ktoś oferował $14,500.
30 marca 1981 roku John Hinckley oddał sześć strzałów do prezydenta Reagana, gdy opuszczał hotel Hilton w Waszyngtonie po wygłoszeniu przemówienia. Rannego prezydenta przewieziono do szpitala uniwersyteckiego im. George´a Washingtona.
Sprzedawca fiolki utrzymuje, że znajdowała się w posiadaniu jego rodziny od dnia zamachu. "W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych moja matka pracowała w laboratorium w Columbii, Maryland, które wykonywało testy krwi dla szpitala im. George´a Washingtona. Po przebadaniu krwi Reagana spytała przełożonego, czy może ją zatrzymać, i dostała pozwolenie".
Przed wystawieniem krwi na sprzedaż właściciel fiolki skontaktował się z biblioteką imienia Reagana z pytaniem, czy nie chcą jej odkupić. Dyrektor był zainteresowany przyjęciem fiolki jedynie w charakterze prezentu. Zadzwonił do Archiwum Narodowego, Secret Service, FBI i innych agencji. Po 30 latach od zamachu nikt nie był zainteresowany, w związku z czym miałem wolną rękę".
Właściciel nie chce przekazać krwi Reagana jego rodzinie. Zaznaczając, że był wielkim zwolennikiem polityki ekonomicznej prez. Reagana, twierdzi, że jest przekonany, iż Reagan osobiście namawiałby go do sprzedaży, zamiast donacji.
(CNN – eg)








