Redakcja
Chicago (Inf. wł.) – Radna chicagowska Sandi Jackson (7. okręg miejski) ujawniła w weekend w wywiadzie udzielonym mediom, że jej mąż, kongresman Jesse Jackson junior był zupełnie sparaliżowany psychicznie przez depresję i nie mógł normalnie funkcjonować.
Radna Jackson zaprzeczyła, że jej mąż próbówał targnąć się na swoje życie oraz że przechodzi terapię odwykową w związku z rzekomym nalogiem alkoholowym. Zarówno radna Jackson jak i jej teść, pastor i aktywista murzyński Jesse Jackson senior, zaprzeczyli, że kongr Jackson zamierza zreygnować ze stanowiska, ale nie potrafili powiedzieć, kiedy powróci do pracy.
Niniejsze oświadczenie wzbudziło rozliczne kontrowersje. Opinie w społeczeństwie są podzielone. Są tacy, którzy uważają, że kongresman ma prawo chorować i trzeba dać mu czas na wyzdrowienie. Inni uważają, że powinien ustąpić z urzędu, skoro nie jest zdolny do reprezentowania swoich wyborców.
Kongr. Jackson pozostaje na urlopie chorobowym od 10 czerwca.
Aktualnie jest pacjentem Mayo Clinic w Minnesoecie, gdzie leczy się na depresje i zaburzenia gastryczne – oświadczyło niedawno jego biuro.
Jak już informowaliśmy, Izbowy Komitet ds. Etyki w Kongresie USA prowadzi śledztwo w sprawie domniemanych powiązań kongr. Jacksona z aferą korupcyjną byłego gubernatora Roda Blagojevicha. Jacksonowi zarzuca się między innymi, że próbował przekupić Blagojevicha, by mianował go na urząd senatora pozostawiony przez Baracka Obamę po wygraniu wyborów na prezydenta.
Trzy tygodnie temu personel biura kongresmana poinformował, że jest leczony na zaburzenia nastroju. Wcześniej utrzymywano, że powodem nieobecności kongresmana jest wyczerpanie organizmu.
(ao)
