Redakcja
Chicago (Inf. wł.) – Zagadka zbrodni sprzed prawie 50 lat jest rozwiązana. Były policjant, 72-letni Jack McCullough, został uznany winnym zamordowania dziewczynki z sąsiedztwa, 7-letniej Marii Ridulph zimą 1957 roku w Sycamore. Ciało dziewczynki znaleziono wiosną następnego roku w odległości 120 mil od Sycamore.
Jack McCullough został skazany na podstawie zeznań świadków. Brakowało dowodów rzeczowych w jego sprawie. Zeznania obciążające złożyły między innymi była towarzyszka zabawy Ridulph, która po raz ostatni widziała ją żywą oraz siostra przyrodnia McCullougha. Koleżanka ofiary rozpoznała w nim mężczyznę, który zaczepił ją i Marię, gdy dziewczynki bawiły sie na ulicy w pobliżu domów rodzinnych w Sycamore w płn. wsch. Illinois.
Zdjęcie, na którym McCullough został rozpoznany, przedstawiało go w wieku lat 17, gdy używał innego nazwiska, przedstawił się dziewycznkom jako "Johnny" i zaproponował zabawę lalkami. Świadek powiedziała przed sądem, że poszła do domu po lalkę, a gdy wróciła na ulicę nie było na niej, ani koleżanki ani "Johnnego".
Siostra przyrodnia McCullougha zeznała przed sądem, że matka powiedziała jej na łożu śmierci, iż to on dopuścił się zbrodni, a ona dostarczyła mu alibi.
Wyrok został ogłoszony ostatni piątek 14 września. McCullough został uznany winnym uprowadzenia dziewczynki i brutalnego morderstwa.
McCullough nie okazał żadnych emocji, gdy sędzia Sądu Okręgowego Powiatu Kane James Hallock ogłosił swoją decyzję.
Siostra przyrodnia skazanego, Janet Tessier, przeprosiła rodzinę nieżyjącej, że tak długo musiała czekać na ujawnienie prawdy.
Jeszcze nie wiadomo, czy sentencja wyroku zostanie ustalona według praw współczesnych, czy może obowiązujących latach 50. Kwestia owa zostanie rozstrzygnięta podczas przesłuchania sądowego 30 listopada.
(ao)
