Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 20 lipca 2025 01:54
Reklama KD Market

Ruszyła koreańska machina zagłady?

Korea Północna wskrzesza nuklearne siły – biją na alarm amerykańscy naukowcy, którzy w listopadzie odwiedzili północnokoreańską elektrownię jądrową w Yongbyon. Widok, który się przed nimi roztoczył, wprawił ich w osłupienie. I jednocześnie przeraził. W półtora roku Phenian wybudował dwa tysiące nowoczesnych urządzeń do wzbogacania uranu – paliwa jądrowego. A stąd już tylko krok do produkcji bomby atomowej. Korea Północna ze swojej strony zapewnia, że placówka służy jedynie do produkcji energii na użytek...
Reklama
Korea Północna wskrzesza nuklearne siły – biją na alarm amerykańscy naukowcy, którzy w listopadzie odwiedzili północnokoreańską elektrownię jądrową w Yongbyon. Widok, który się przed nimi roztoczył, wprawił ich w osłupienie. I jednocześnie przeraził. W półtora roku Phenian wybudował dwa tysiące nowoczesnych urządzeń do wzbogacania uranu – paliwa jądrowego. A stąd już tylko krok do produkcji bomby atomowej.
 
Robert Carlin wraz ze swoim współpracownikiem z Uniwersytetu w Stanford i byłym dyrektorem Laboratorium nuklearnego w Los Alamos, Siegfriedem Heckerem odwiedzili w połowie listopada kompleks nuklearny w Yongbyon, w Korei Północnej. Naukowcy byli zaskoczeni ogromną ilością nowych urządzeń do wzbogacania uranu (zwanych centryfugami lub wirówkami). Carlin podkreślił, że cała placówka jest wysoko zaawansowana technologicznie, zdecydowanie bardziej niż się spodziewał. – Ani ja ani żaden znany mi ekspert nie przypuszczaliśmy, że Koreańczycy mogą zbudować tak wiele tych urządzeń. Spodziewaliśmy się co najwyżej, że znajdują się w początkowej fazie produkcji. Korea Północna ze swojej strony zapewnia, że placówka służy jedynie do produkcji energii na użytek cywilny. Jednak, jak zauważają eksperci, bardzo łatwo ją przekształcić tak, by produkowała wysoko wzbogacony uran wykorzystywany w broni jądrowej. Co więcej, nikt nie ma pewności, że Korea już tego nie robi… w innej, podobnej fabryce. Carlin stwierdził, że podczas wizyty bardzo szybko dotarło do niego, że polityka jaką prowadzi wobec Korei USA – polityka sankcji – to zwyczajny ślepy zaułek. Jak widać, USA nie udało się przeszkodzić Korei w pozyskaniu niezbędnej do rozwoju nuklearnego technologii. A to łakomy kąsek dla takich państw jak Iran czy ugrupowań terrorystycznych, np. Al-Kaidy, które mają (a jeśli nie, to znajdą wkrótce) fundusze, by uszczknąć coś dla siebie z tego nuklearnego potencjału. A za obietnicę zaprzestania zwiększania arsenału jądrowego Korea Północna dostaje od Zachodu co jej się żywnie podoba. – Korea Północna prowokacjami przymusza inne narody do negocjacji. Mało tego, w ten sposób zdobywa to, na czym jej zależy, w tym żywność, paliwa… i uwagę całego świata – mówi Victor Cha, kierownik studiów azjatyckich na Georgetown University.
 
Reakcją USA na ujawnienie nuklearnego postępu Korei Północnej było niezwłoczne wysłanie dyplomatów do azjatyckich sojuszników, w tym Korei Południowej. Bo jak inaczej zareagować? Atakiem militarnym? Wydaje się to nie do pomyślenia. Jednak równie nie do przyjęcia jest zaakceptowanie przez Zachód koreańskiego programu nuklearnego. Siegfried Hecker przekonuje, że jedyna nadzieja w „zaangażowaniu”, czyli żmudnych i trudnych negocjacjach. Czyżby? Prześledźmy zatem krótko te najnowsze. W 1994 roku Stany Zjednoczone zawarły porozumienie z Koreą Północną, że w zamian za dwa reaktory lekkowodne (reaktory wykorzystujące jako chłodziwo i moderator (spowalniacz) neutronów wodę – H2O, w odróżnieniu od „ciężkiej” wody – D2O - red.) dostarczone przez państwa zewnętrzne, Phenian zamknie swój reaktor jądrowy do wzbogacania plutonu. Jednak reaktory na czas nie powstały i w 2002 roku umowę zerwano, a Korea Płn. sama rozpoczęła ich budowę. Obecnie materiału nuklearnego posiada tyle, że można by zbudować co najmniej 6 do 12 bomb atomowych. Z tym, że to przypuszczenia – działań Phenianu zweryfikować się nie da – reprezentujący społeczeństwo międzynarodowe inspektorzy nuklearni zostali z Korei wyrzuceni około 18 miesięcy temu. Dalej, 2006 i 2009 rok – przeprowadzenie przez Koreę próbnych testów broni jądrowej. I jedno z ostatnich wydarzeń – ostrzelanie przez Phenian terytorium Korei Południowej, sojusznika USA. Bo chyba Ameryka i Seul nie liczą na to, że Korea Północna, która prędzej zagłodzi swoich obywateli niż zredukuje wydatki na uzbrojenie (a jest kilkanaście razy biedniejsza od Polski), przestraszy się rutynowych manewrów wojskowych? Negocjacje czy iluzja negocjacji?
 
Specjalny wysłannik USA ds. Korei Płn., Stephen Bosworth mocno się doniesieniami naukowców nie przejął i stwierdził, że „nie jest zaskoczony, a prowokacja Korei nie oznacza kryzysu”. Dodał, że Ameryka obserwuje i analizuje nuklearne aspiracje Korei Północnej i próbuje temu „trudnemu problemowi” zaradzić od 20 lat. I wcale nie trzeba śledzić przecieków WikiLeaks, by stwierdzić, że dyplomacja USA jak impasem stała, tak stoi nadal. Jeszcze ciekawsze i bardziej zastanawiające wydaje się podejście USA do własnego arsenału nuklearnego. Opublikowany w zeszłym tygodniu przez amerykański Departament Energii raport ujawnia, że agenci rządowi odpowiedzialni za transport broni jądrowej na terytorium USA, by zabezpieczyć ją przed terrorystami upijali się  podczas nocnych misji. Raport mówi o 16 takich incydentach, które miały miejsce od 2007 do 2009 roku. W dwóch przypadkach pracownicy rządowi opuszczając pojazd z niebezpiecznym ładunkiem… udali się na imprezę. Co więcej, przeholowali na tyle, że zatrzymała ich policja. Departament Energii twierdzi, że raport jest bezpodstawny, a wszyscy pracownicy to profesjonaliści. Dotychczas, a transportowano już materiały jądrowe na trasach o łącznej długości ponad 100 mln mil (ok. 160 mln km), nie doszło do żadnego wypadku i uwolnienia promieniowania. Na razie… Jedno jest pewne, tego rodzaju incydenty przyprawiają o nuklearny ból głowy. A tym samym amerykańskie próby ocalenia świata przed terroryzmem stają się jako żywo tak absurdalnie komiczne, i to bez konieczności oglądana „Dra Strangelove”. Anna Samoń (na podstawie ABC, NY Daily News, inf. wł.) Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama