- Nadzieję studenci z SKNL zaczęli odbierać przeciwnikom już na samym początku, w pierwszy dzień zawodów, kiedy bez żadnych problemów przeszli kontrolę techniczną. Jury, w skład którego wchodzą głównie pracownicy Lockheed Martin, było zachwycone samolotem. "Gratulowali nam wykonania" – relacjonuje nam z nieukrywaną dumą Michał Wojas, należący do rzeszowskiej ekipy. Młodzi konstruktorzy nie do końca zadowolenia byli jednak z ilości punktów, przyznanych za prezentację samolotu, która jest kolejnym kryterium oceny całościowej. Zespół dysponował zaledwie 10 minutami, by zaprezentować zalety skonstruowanej przez siebie maszyny. Decydująca rozgrywka rozpoczęła się jednak o świcie w sobotę, kiedy z pasa startowego zaczęły wzbijać się w niebo pierwsze samoloty. Do niedzieli włącznie każdy udźwigowiec wystartuje w sześciu rundach. Natomiast punktowany jest tylko jeden lot – bezpieczny, zaliczony lot z uniesionym jak największym ciężarem. Michał Wojas mówi, że z czterech prób przeprowadzonych w sobotę, dwie były udane. Pierwszy, tzw. „pusty” lot, bez obciążenia oraz ostatnia, czwarta próba, kiedy samolot udźwignął 11,5 kilograma. Po drugim locie „Double Blast wylądował za pasem i lekko uszkodzone zostało podwozie. Zwinna ekipa szybko jednak przywróciła maszynie pełną sprawność. Zdarzały się jednak bardziej emocjonujące momenty: – "W ostatniej próbie mało nie rozbił się nam model. Atmosfera była bardzo niestabilna, spora turbulencja doprowadziła do przeciągnięcia samolotu i przepadł. Dosłownie kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią Maciek (Maciej Dubiel, pilotujący maszynę – przyp. red.) wybrał samolot. Publika już z załamaniem w głosie czekała na uderzenie, ale gdy udźwigowiec znalazł się na normalnym torze lotu, wszyscy odetchnęli z ulgą. Kontrolowane lądowanie i piąte miejsce" – cieszy się Michał. W takich zawodach sytuacja zmienia się z lotu na lot. W każdej rundzie rozbija się co najmniej kilka samolotów i wykrusza konkurencja… która jest swoją drogą bacznie obserwowana, choć żadna drużyna nie zdradza jaki w danym locie podnosi ładunek. Właściwe rozpoznanie może ułatwić jedynie wprawne oko konstruktora. Jednak oprócz skupienia nie brakuje dobrej zabawy, a okrzyki i doping w języku polskim można usłyszeć nie tylko wśród studentów z SKNL. Na lotnisku, na którym odbywają się zawody, dwa stanowiska za załogą z Rzeszowa, startuje ze swoim modelem druga ekipa z Polski, koło naukowe z Politechniki Warszawskiej. Obie drużyny wzajemnie się dopingują. Dołączamy się także i my. Leć, Double Blast, leć! Następne dwie decydujące próby – w niedzielę. Anna Samoń Zobacz także: Startuje Aero Design z udziałem polskiej załogi, która przeżyła chwile grozy Studenci z Politechniki Rzeszowskiej ruszają na podbój amerykańskiego nieba
FOTO. Leć, Double Blast, leć!
Z samolotem odzyskanym w ostatniej chwili, bez czasu na lot próbny, drużyna Studenckiego Koła Naukowego Lotników z Politechniki Rzeszowskiej, odpiera ataki ponad 70 zespołów na zawodach SAE Aero Design, odbywających się w Marietta koło Atlanty, w stanie Georgia...
- 05/01/2011 02:16 PM
Z samolotem odzyskanym w ostatniej chwili, bez czasu na lot próbny, drużyna Studenckiego Koła Naukowego Lotników z Politechniki Rzeszowskiej, odpiera ataki ponad 70 zespołów na zawodach SAE Aero Design, odbywających się w Marietta koło Atlanty, w stanie Georgia.
Reklama








