W USA moda na ujawnianie aktów urodzenia?

W minioną sobotę w lokalnej prasie w Luizjanie pojawiło się zdjęcie aktu urodzenia tamtejszego gubernatora, Bobby’ego Jindala. I choć nikt w Luizjanie nie ma wątpliwości co do tego, że Jindal urodził się w USA, to jak widać polityk nie oparł się  trendowi „udowadniania obywatelstwa”. Po deklaracji gubernatora, lokalna gazeta the  Baton Rouge opublikowała artykuł, w którym  krytykuje się postawę gubernatora. „Piyush Amrit Jindal jest ostatnią osobą w USA, która powinna domagac się tego typu oświadczeń” –  napisano w dzienniku z Luizjany.Zamieszanie wokół Jindala rozpoczęło się w zeszłym miesiącu, kiedy polityk zadeklarował, że podpisze ustawę nakazującą lokalnym politykom ubiegającym się o wybieralne urzędy federalne udowodnienia, że urodzili się w Stanach Zjednoczonych. Reakcją biura Jindala było opublikowanie jego aktu urodzenia. Guberantor wytknął także gazecie, że nie ma drugiego imienia. Dziennik przeprosił dodając, że artykuł nie miał na celu poddania w wątpliwość jego obywatelstwa, a jedynie podkreślenie, że jako syn imigrantów z Indii, nie powinien aż tak restrykcyjnie domagac się udowodniania swojego pochodzenia. Piyush Jindal, używający także imienia Bobby, urodził się w Stanach Zjednoczonych, a jego rodzice to legalni imigranci z Indii. W najbliższych wyborach w 2012 roku republikański polityk rozważa kandydowanie na stanowisko wiceprezydenta. Wprowadzenie ustawy nakazującej kandydatom na urzędy federalne udowodnianie swojego amerykańskiego obywatelstwa poddało pod głosowanie  już 14 stanów. Projekt ustawy w Luizjanie pojawił się w tym samym czasie, kiedy Donald Trump zaczął insynuować jakoby prezydent Barack Obama nie urodziła się na Hawajach. Obama odparł wszelkie zarzuty publikując swój akt urodzenia. PT