
Eddie Johnson, szef chicagowskiej policji, zaprzeczył, by ktokolwiek z jej dowództwa rozmawiał na temat walki z przestępczością z Donaldem Trumpem, republikańskim kandydatem na prezydenta. W ten sposób Johnson zdementował rewelacje Trumpa, dotyczące rozmowy z "wysokiej rangi oficerem policji, który utrzymywał, że problem przestępczości w Chicago rozwiązałby w ciągu tygodnia".
Donald Trump wypowiadał się na temat przemocy w Chicago 22 sierpnia w programie "The O'Reilly Factor,” emitowanym przez telewizję kablową Fox. Republikański kandydat na prezydenta przekonywał gospodarza programu Billa O'Reilly'ego, że Chicago nie może poradzić sobie z przemocą, ponieważ nieodpowiedni ludzie stoją na czele policji chicagowskiej. Powoływał się na spotkanie z ważnym wysokiej rangi członkiem dowództwa policji chicagowskiej, którego określił jako twardego i nieustraszonego człowieka.
Miał on powiedzieć Trumpowi, że gdyby stanął na czele policji w Wietrznym Mieście, to przemoc w Chicago zostałaby opanowana w ciągu tygodnia. Trump stwierdził, że uwierzył w to, co usłyszał od rozmówcy, który jest zwolennikiem zastosowania twardych metod w zwalczaniu przestępczości. Republikanin nie powiedział jednak o jakie konkretnie metody chodziło.
Szef policji chicagowskiej kategorycznie zaprzeczył, by ktokolwiek z dowództwa rozmawiał z Trumpem. Eddie Johnson stwierdził też, że najlepszym sposobem zwalczania przestępczości jest wzmacnianie więzi i zaufania między policją a społeczeństwem.
Tymczasem statystyki przestępczości w Chicago pokazują, że działalność policji pod kierownictwem Johnsona nie przynosi rezultatów. Do 22 sierpnia od początku roku kalendarzowego liczba ofiar morderstw w wyniku strzelanin przekroczyła 441. W tym samym okresie zeszłego roku w Wietrznym Mieście notowano 296 śmiertelnych ofiar strzelanin.
W miniony wtorek 23 sierpnia zastrzelone zostały 4 osoby, a 13 odniosło obrażenia na południu i zachodzie miasta.
(ao)








