Konserwatywna przeciwwaga dla "oburzonych"?
Protestujący w ramach ruchu „Occupy Wall Street” mówią, że reprezentują 99 procent społeczeństwa. Tymczasem coraz więcej Amerykanów jasno daje do zrozumienia, że z dysydenckim tłumem nie ma nic wspólnego. Są wśród nich i ci, którzy mówią o sobie "53 procent"...
Reklama
- 11/03/2011 10:24 PM
Protestujący w ramach ruchu „Occupy Wall Street” mówią, że reprezentują 99 procent społeczeństwa. Tymczasem coraz więcej Amerykanów jasno daje do zrozumienia, że z dysydenckim tłumem nie ma nic wspólnego.
Mówią o sobie „53 procent” – od 53 procent Amerykanów, którzy płacą federalny podatek dochodowy. (Liczbę zaczerpnięto z badania grupy Tax Policy Center, która oszacowała, że ok. 47 proc. Amerykanów zwolniona jest ze świadczenia na rzecz państwa.) Nie dość, że należący do „53 procent” nie identyfikują się z ruchem „oburzonych”, to podkreślają, że to właśnie oni płacą podatki, które wchodzą w skład pomocy rządowej, której z kolei domagają się protestujący.
Nie z ulicy, ale sprzed komputera, z blogów, Twittera i Facebooka płyną konserwatywne głosy sprzeciwu i jest ich coraz więcej. – Nie chcemy, być tymi, którzy dźwigają na barkach pozostałe 47 proc. społeczeństwa – mówi Ken Gardner, adwokat z Dallas. I nie tylko on uważa, że protestujący powinni przestać narzekać na rząd i instytucje finansowe, tylko wziąć się za szukanie pracy.
Z inicjatywy konserwatywnego bloggera Ericka Ericksona powstał blog „We are the 53%”. – Może się na nim wypowiedzieć każdy, kto nie dzieli przekonania, że Amerykanie padli ofiarą systemu – mówi Josh Trevino, nieoficjalny rzecznik strony i wiceprezes Texas Public Policy Foundation. – 99 procentom brakuje odpowiedzialności osobistej i chcemy wnieść ten element do dyskusji – dodaje.
Wpisy na blogu dodało już ponad tysiąc osób. Mają one formę zeskanowanej kartki papieru z opiniami czy opisem życiowych zmagań i historią zatrudnienia, czasami ze zdjęciem właściciela.
– Nie winię Wall Street, bo nie ma znaczenia co Wall Street ani ktokolwiek inny robi. Ja jestem odpowiedzialny za swój los. I osiągnę sukces albo przegram tylko i wyłącznie dzięki sobie – pisze jeden z uczestników dyskusji, podający się za weterana piechoty morskiej.
– Podejmuję ryzyko, żeby zapewnić dzieciom lepszą przyszłość, a nie po to, żebyście siedzieli na swoich […] moim kosztem – pisze inna poirytowana osoba.
I choć ponad 40 proc. Amerykanów nie płaci podatków m. in. w konsekwencji antypodatkowej polityki prowadzonej przez konserwatystów, jak chociażby wprowadzone przez Busha zwolnienie z podatków rodzin z czworgiem dzieci zarabiających 50,000 dol., to zaskakujący jest wydźwięk konserwatywnego bloga, sugerujący, że na każdym obywatelu spoczywa obowiązek płacenia świadczenia na rzecz państwa.
as
Reklama
Reklama