
30 proc. wynosi wykrywalność sprawców morderstw popełnianych w Chicago. Za niską wykrywalnością stoi specyfika chicagowskiej przestępczości i systematyczne ograniczanie liczby detektywów.
Statystyki obejmujące wykrywalność do 16 sierpnia br. wskazują, że wynosi ona zaledwie 30 procent. W przypadku 432 morderstw popełnionych do połowy sierpnia, policja ujęła 92 sprawców. W Houston, mieście o podobnych do Chicago rozmiarach, średnia wykrywalność wynosi 56 proc., w Filadelfii – 49 procent.
Eksperci oceniają, że niska skuteczność chicagowskiej policji ściśle związana jest z przestępczą specyfiką Wietrznego Miasta. Większość zabójstw to wynik gangsterskich porachunków. Do morderstw dochodzi zatem w środowisku, gdzie obowiązuje zmowa milczenia, a informacje operacyjne są bardzo trudne do uzyskania. Zwracają też uwagę na kurczącą się liczbę pracowników chicagowskiej policji. W 2009 w CPD pracowało 1151 detektywów, obecnie – 863. Zmniejszyła się także liczba pracowników zabezpieczających ślady zbrodni – ze 113 do 84.
Spadkowi liczby pracowników działów dochodzeniowych towarzyszy wzrost przestępczości. Od początku 2016 r. w Chicago zamordowano już ponad 500 osób.
(gd)








