
Chicago było świadkiem jednego z najbardziej krwawych weekendów Dnia Niepodległości w ostatnich latach. Przynajmniej 101 osób zostało postrzelonych, z tego 15 – śmiertelnie.
Weekend towarzyszący amerykańskiemu Świętu Niepodległości upłynął w Chicago tradycyjnie – pod znakiem grillowania, fajerwerków i… ulicznych strzelanin. Od piątkowego popołudnia 30 czerwca do wczesnych godzin porannych 5 lipca w Wietrznym Mieście postrzelonych zostało przynajmniej 101 osób, a 15 zginęło od kul.
Ostatni długi weekend był jednym z najkrwawszych w ostatnich latach. Aż czterodniowy weekend Dnia Niepodległości świętowaliśmy ostatnio w 2013 roku. Wtedy na chicagowskich ulicach postrzelono 74 osoby, z czego 12 – śmiertelnie.
Najmłodszą ofiarą weekendowej przemocy był 13-latek, poważnie ranny w piątek wieczorem w dzielnicy Gage Park. Najstarszym postrzelonym był 60-letni mieszkaniec dzielnicy Lawndale.
Fala przemocy przelała się głównie przez południowe i zachodnie dzielnice Chicago, choć przypadki strzelanin zdarzały się w każdym z policyjnych dystryktów. Nie pomogła ubiegłotygodniowa zmasowana policyjna akcja, podczas której w związku z posiadaniem z narkotyków i nielegalnej broni aresztowano 58 osób.
(gd)








