Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 19 grudnia 2025 16:12
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - porażka Górnika w Płocku. Emocje w Lubinie



W inauguracyjnych meczach rundy wiosennej ekstraklasy piłkarskiej Wisła Płock niespodziewanie pokonała Górnika Zabrze 4:2, a zajmująca pierwsze miejsce w tabeli Legia Warszawa po emocjonującej końcówce wygrała w Lubinie z Zagłębiem 3:2.

Mecz Wisła Płock – Górnik Zabrze zainaugurował ligowe rozgrywki w 2018 roku. Na bardzo dobrze przygotowanej murawie spotkały się trzecia i siódma drużyna rozgrywek. Trener Jerzy Brzęczek przed meczem twierdził, że jego zespół nie jest faworytem, mimo że grudzień 2017 roku był jednym z najlepszych miesięcy w wykonaniu "Nafciarzy" w historii. Na swoim koncie mieli cztery mecze bez porażki, w tym historyczne zwycięstwo nad Legią w Warszawie i pokonanie Wisły w Krakowie. Goście na pewno pamiętali, że pokonali płocki zespół w ostatnich trzech spotkaniach.

Mecz rozpoczął się atakami Wisły. W piątej minucie znakomitym strzałem popisał się Giorgi Merebaszwili, a piłkę wybił Tomasz Loska. A jednak to goście otworzyli wynik. W 13. min. z rzutu wolnego strzelał w pole karne Damian Kądzior, piłka leciała do bramki, ostatecznie musnęła palców Thomasa Daehne, dla którego była to pierwsza interwencja w barwach Wisły i wpadła do bramki. Początkowo sędzia nie uznał gola, ale po wideoweryfikacji Wisła zaczęła grę od środka boiska.

Odpowiedź przyszła już w 18. min. Damian Szymański zobaczył szykującego się do biegu w kierunki bramki gości Konrada Michalaka, podał do niego, a ten ograwszy obrońców Górnika pewnie strzelił obok interweniującego Loski.

Kolejną sytuację Michalak miał w 30. min. Pomocnik Wisły wpadł na pole karne, w ostatniej chwili wślizgiem wybił piłkę Adrian Gryszkiewicz. Ponownie sędzia skorzystał z VAR, ale nie było podstaw do podyktowania rzutu karnego.

W 51. min. kolejny błąd w meczu zaliczył płocki bramkarz. Daehne wypuścił piłkę po strzale Kądziora, z okazji skorzystał Łukasz Wolsztyński, który wpakował piłkę do siatki. Po wznowieniu gry, w 53. min. Semir Stilic wywalczył piłkę na szesnastym metrze, dopadł jej Jose Kante i pokonał Loskę.

W 67. min. po raz pierwszy na prowadzenie wyszli gospodarze. Michalak po ziemi podał do Stilica, a ten do debiutującego w roli kapitana drużyny Konrada Szymańskiego, który wykończył akcję pokonując Loskę pięknym strzałem. "Nafciarze" opanowali boisko, w 82. min. Dominik Furman podał do Merebaszwilego, ten do Kante, który nie zwykł marnować takich sytuacji. W 88. min. sędzia przerwał spotkanie z powodu zadymienia boiska, potem, po wznowieniu gry, nie padła już żadna bramka.

Kibice na inaugurację wiosny zobaczyli w Lubinie niezwykle emocjonujące widowisko, w którym padło pięć goli, w tym dwa w doliczonym czasie. Gola na wagę trzech punktów dla gości strzelił z rzutu karnego Miroslav Radovic.

Przez pierwsze niemal dziesięć minut Zagłębie nie tylko nie potrafiło przedostać się pod pole karne gości, nie tylko nie potrafiło wyjść z własnej połowy, ale nie mogło dłużej utrzymać się przy piłce. Przyjezdni mieli zdecydowaną przewagę, ale nie mogli przedostać się przez zagęszczoną obronę gospodarzy i nie stwarzali żadnych okazji bramkowych.

Kiedy lubinianie zdołali w końcu oddalić grę od własnego pola karnego i spotkanie zaczynało się wyrównywać, padł gol. Po dośrodkowaniu Sebastiana Szymańskiego z rzutu rożnego, na pierwszym słupku najwyżej wyskoczył Jarosław Niezgoda i strzałem głową z bliska nie dał szans Piotrowi Leciejewskiemu.

Na tym praktycznie emocje w pierwszej połowie się zakończyły. Gra toczyła się długimi fragmentami w środkowej strefie, a pod bramkami niewiele się działo. Najbliżej Zagłębie doprowadzenia do wyrównania było po dośrodkowaniu Bartłomieja Pawłowskiego, kiedy Arkadiusz Malarz w ostatniej chwili „zdjął" piłkę z głowy Jakuba Maresa. Legia natomiast jedyną okazję na podwyższenia prowadzenia miała tuż przed przerwą, ale Krzysztof Mączyński przestrzelił z pola karnego.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy, bo nie minęła minuta, a było 1:1. Pawłowski dośrodkował z lewej strony, a Mares uprzedził w polu karnym Michała Pazdana i z bliska wepchnął piłkę do siatki. To był pierwszy celny strzał lubinian w meczu.

Bramka ożywiła spotkanie. Legia rzuciła się do ataków, ale zamiast strzelić mogła sama stracić kolejnego gola. Najpierw Alan Czerwiński wykończył kontratak groźnym strzałem, ale Malarz odbił piłkę. Dopadł do niej Filip Jagiełło, który powinien trafić do siatki, lecz uderzył tak, że bramkarz gości zdołał jeszcze się podnieść i sparować strzał.

W porównaniu z pierwszą połową, w drugiej niewiele było gry w środkowej strefie, bo akcje szybko przenosiły się z jednej bramki pod drugą. W 68. minucie lubinianie wyprowadzając piłkę spod własnego pola karnego zaliczyli stratę. Legia szybko rozegrała atak, piłka trafiła do Niezgody, który uderzył z 20 metrów i trafił przy słupku do siatki.

Legia nie zadowoliła się jednobramkowym prowadzeniem i zdecydowanie zaatakowała Zagłębie, które po stracie gola utraciło gdzieś swój impet. Goście przeważali i powinni kilka minut po drugim golu strzelić trzeciego, ale Eduardo nie trafił w piłkę będąc pięć metrów przed bramką. Chwilę później Leciejewski popisał się świetną paradą po potężnym uderzeniu Mączyńskiego.

Kiedy wydawało się, że już się nic w Lubinie nie zmieni, bo zegar boiskowy wskazywał 90. minutę, zaczęły się prawdziwe emocje. Najpierw po weryfikacji wideo sędzia za zagranie ręką Michała Pazdana podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Mares i nie dał szans Malarzowi.

Do końca pozostawały dwie doliczone minuty. Lubinianie popełnili stratę, po której podanie w pole karne dostał Eduardo. Napastnik gości przelobował bramkarza Zagłębia, który go sfaulował i sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Radovic, ale zanim oddał strzał jeszcze między zawodnikami doszło do przepychanek. Kiedy sędzia uspokoił sytuację, Radovic mógł strzelić i uczynił to bezbłędnie. Arbiter już nawet nie nakazywał wznowienia gry od środka.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama