Martwego 11-latka z urazami głowy znaleziono w domu na dalekim południu Chicago. W pierwszy weekend czerwca postrzelono w Wietrznym Mieście aż 31 osób.
Służby ratunkowe znalazły chłopca w kałuży krwi w poniedziałek o godz. 1 nad ranem w rejonie 900 W. 119th St. w chicagowskiej dzielnicy West Pullman. Jego śmierć stwierdzono na miejscu. Policja wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa. Przesłuchiwane są trzy osoby.
W pierwszy weekend czerwca aż 30 osób zostało rannych, a jedna zmarła w wyniku strzelanin, do których doszło w różnych częściach miasta. Jedna z nich miała miejsce w niedzielę po południu podczas festynu rodzinnego w dzielnicy Little Village, tuż obok budynku sądu i więzienia przy 26th Street i California.
Śmiertelną ofiarą ulicznej przemocy był były pracownik chicagowskiej oświaty, 35-letni Ari Armour. W niedzielę w rejonie 1200 W. 73rd Place został on ostrzelany przez dwóch mężczyzn z przejeżdżającego SUV. Mężczyzna zmarł na miejscu.
(jm)
fot.Tony Webster/Wikipedia
Reklama








