W drzwiach powitał nas John, menadżer restauracji, który od razu stwierdził, że w Hofbräuhaus Polacy to jedna z najliczniejszych grup. Nic dziwnego – miejsce jest głośne, wesołe, pełne muzyki i wznoszonych toastów – wprost wymarzone na spędzenie szalonego wieczoru w gronie przyjaciół, świętowanie urodzin lub firmową imprezę integracyjną. Jeśli jednak szukasz restauracji na romantyczną kolację przy świecach – Hofbräuhaus nie jest najlepszym wyborem. John oprowadził nas po zakamarkach piwiarni i z dumą zaprezentował restauracyjny browar. W Hofbräuhaus piwo warzone jest na miejscu – tylko z naturalnych produktów, w sterylnie czystych warunkach i przy użyciu najnowszej technologii. Niemiecka organizacja i poczucie porządku jest widoczne także w restauracyjnej kuchni, która działa jak kombinat, co chwilę wypuszczając kolejne półmiski pełne precli, kiełbas, sznycli i golonek. Usiedliśmy przy długim drewnianym stole, gdzie siedziało już kilka osób, ale ani przez moment nie czuliśmy się skrępowani ich obecnością. Na scenie grał kilkuosobowy bawarski zespół w składzie: akordeon, gitara i wokal, z udziałem rogu alpejskiego – 4-metrowego instrumentu pasterskiego, używanego tradycyjnie do zwoływania zgromadzeń i uczt. W Hofbräuhaus melodię graną na alpejskim rogu można zamówić do stołu, a po jej odegraniu w dobrym tonie jest wrzucenie do tuby kilku dolarów napiwku. Zespół gra polki i bawarskie przyśpiewki, przy których nie sposób stać w miejscu – po kilku kuflach na boki bujają się wszyscy, a gdzieniegdzie widać tańczących na ławach gości, co jest mile widzianym zwyczajem. Ale uwaga – tańczenie na stołach uważane jest za przekroczenie granic dobrego smaku.
Ludyczność restauracji podkreślają tradycyjne bawarskie stroje kelnerek, czyli dirndl – składające się z wydekoltowanej sukienki, białej bluzki i fartuszka, oraz kelnerów, ubranych w skórzane krótkie spodnie z haftowanymi szelkami – lederhosen. Obsługa nie rozstaje się z deseczkami służącymi do podawania kieliszków z mocniejszymi trunkami i… wymierzania klapsów gościom. Zwyczaj dawania klapsów jest w Hofbräuhaus bardzo popularny. Wystarczy wypić kieliszek, oprzeć się o stół i wypiąć dolną część pleców. Resztą zajmą się kelnerki, a umiejętnie wymierzony klaps podnosi ponoć ciśnienie, poprawia samopoczucie i, co najważniejsze – potrafi świetnie rozbawić towarzystwo.
Hofbräuhaus to mini-browar i tradycyjna piwiarnia w monachijskim stylu. Tutaj najważniejsze jest piwo! Dostępne w kilku rodzajach, w tym ciemne oraz pszeniczne, na życzenie gości serwowane w słynnych Die Mass – litrowych kuflach. Jedzenie jest pyszne, a porcje – gigantyczne. Jeśli wybieracie się na piwo z przyjaciółmi, polecamy przystawki – świetne kiełbaski i gigantyczne precle z dodatkami oraz bawarską specjalność – panierowane kulki z sera i kiszonej kapusty. Jeśli jednak planujecie zjeść obiad, przekąskami warto podzielić się z innymi biesiadnikami. My zamówiliśmy sznycel z sałatką ziemniaczaną i zraz wołowy na kluseczkach z zasmażaną kiszoną kapustą z kminkiem. Palce lizać, ale obfitość porcji nie pozwoliła nam na zamówienie deseru. A szkoda, bo jabłkowy strudel wyglądał i pachniał nieziemsko dobrze.
Podsumowując, Hofbräuhaus Chicago w Rosemont to miejsce wyjątkowe na chicagowskiej mapie kulinarnej. Dobra kuchnia, świetne piwo i doskonała atmosfera – czego można chcieć więcej? Gorąco polecamy!
Magda Marczewska i Grzegorz Dziedzic
5500 Park Pl Rosemont, IL 60018
www.hofbrauhauschicago.com fot.Materiały Promocyjne








