Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 18 maja 2025 22:38
Reklama KD Market

Przemysław Frankowski: nie jestem w Fire, by odcinać kupony

Z Przemysławem Frankowskim, byłym piłkarzem Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok, który w styczniu podpisał kontrakt z Chicago Fire, rozmawiają Dariusz Cisowski i Mateusz Pankiewicz. Dariusz Cisowski, Mateusz Pankiewicz - Trafiłeś do ligi, która w powszechnym przekonaniu jest lepsza od polskiej ekstraklasy, pieniądze też pewnie bardziej atrakcyjne, Chicago jest większe od Białegostoku, stanąłeś przed szansą realizowania American Dream. Chciałoby się powiedzieć, czego chcieć więcej. Przemysław Frankowski - Można tak powiedzieć, ale to boisko zweryfikuje, jak będzie naprawdę. Fire było mną zainteresowane już od roku. Miałem więc czas, żeby z tą myślą się oswoić i przemyśleć decyzję. Nie była ona łatwa ani dla mnie, ani dla mojej rodziny. W odróżnieniu od wielu Polaków, którzy mają tutaj bliskich lub znajomych, ja nie mam nikogo. Dzisiaj jestem w Chicago i wierzę, że zrobiliśmy dobry krok. Znalazłem już apartament, przedstawiciele Fire pomagają załatwić formalności wizowe dla mojej partnerki i naszego dziewięciomiesięcznego syna. Oni już wkrótce dołączą do mnie. W czerwcu bierzemy ślub i rozpoczniemy w Chicago nowy rozdział naszego życia. Nie przyjechałem tutaj tylko dla pieniędzy, ale przede wszystkim rozwijać się, coraz lepiej grać, korzystnie się prezentować i pokazać na boisku to, co mam najlepszego do zaoferowania. Mam dopiero 24 lata i nie myślę o końcu kariery, czy odcinaniu w Fire kuponów. MLS jest ligą, która się rozwija, która, wbrew temu, co o niej w Polsce sądzą, wcale nie jest przystanią dla piłkarskich emerytów. Jestem przekonany, że uda mi się w przyszłości trafić stąd do silnego europejskiego klubu. - Jak dajesz sobie radę z językiem angielskim? Czy jest on dla Ciebie dużą barierą? - W tym kraju dostaję pieniądze nie tylko za doskonalenie swoich piłkarskich umiejętności i za postawę na boisku, również za naukę języka. Na razie uczę się indywidualnie, ale już w najbliższych dniach będę miał nauczyciela. Czuję, że robię postępy, że mam coraz mniej problemów ze zrozumieniem tego, o czym się mówi podczas odpraw treningowych i meczowych. Myślę, że z każdym dniem będzie lepiej i że przyjdzie czas, że będę mówił perfekcyjnie w języku angielskim. Na razie, jak czegoś nie rozumiem, to zawsze mogę liczyć na pomoc byłego piłkarza warszawskiej Legii Nemanję Nikolica, który bardzo chętnie mi pomaga i nigdy jeszcze nie odmówił. - Jesteś szóstym polskim piłkarzem, który dostał szansę gry w Chicago Fire. Piotr Nowak zrobił największą karierę, Romana Koseckiego i Jerzego Podbrożnego też dobrze wspominają. Jednak Tomaszowi Frankowskiemu i Krzysztofowi Królowi nie do końca się udało. - Piotr Nowak ma miejsce w klubowym Ring of Fire, co jest wielkim wyróżnieniem, na które trzeba sobie zasłużyć. Roman Kosecki z Jerzym Podbrożnym też mają udział w tworzeniu historii Fire. Chciałbym iść ich śladami i budować nową klubową siłę, choć zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie to wcale takie łatwe. Myślę, że ambicji mi nie powinno zabraknąć i zrobię wszystko, by w Chicago zaistnieć. Nie to jest jednak dla mnie najważniejsze. Liczy się przede wszystkim drużyna i to, by grała coraz lepiej i odnosiła jak najwięcej zwycięstw. - Jest w zespole Bastian Schweinsteiger, była gwiazda niemieckiej reprezentacji i jedyny w MLS piłkarz, który zdobył mistrzostwo świata. Gra również wspomniany Nikolic z doświadczeniem w kadrze Węgier. Ty również masz na koncie cztery mecze w drużynie narodowej. Taki tercet powinien pomóc w przełamaniu niemocy, w jakiej od lat tkwią Fire. - Schweinsteiger jest niekwestionowanym liderem nie tylko z powodu swojego reprezentacyjnego dorobku. Jest on w dalszym ciągu świetnym piłkarzem, pewnie najlepszym w MLS. Nikolic też nie traci skuteczności i strzela wciąż wiele bramek. Wierzę w to, że w tym sezonie pomogę mu w zdobywaniu kolejnych. Siła Fire nie opiera się jednak tylko na Bastianie i Nemanji. W zespole są reprezentanci Serbii, Panamy, Kuby, Liechtensteinu. Jest on młody, z ambicjami odegrania w tym sezonie znaczącej roli. Wierzę, że tak będzie. - Selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek nie ukrywa, że jest rozczarowany Twoim wyborem, wręcz uważa, że podjąłeś niezrozumiałą decyzję, dodając jednocześnie, że nie zamyka Ci drogi do reprezentacji. - Rozmawiałem z trenerem Brzęczkiem o swojej decyzji. Wiedział, że miałem jedną ofertę z Rosji i drugą z Chicago. Powiedział mi wtedy, że jak piłkarz ma dwie opcje, to powinien wybrać tę, którą bardziej czuje. A ja czułem, że chcę do Chicago, że Fire mnie potrzebują. Wielu piłkarzy przemieszcza się z Europy do Ameryki Południowej i długość lotu, czy różnica czasu nie jest dla nich żadnym problemem. Jestem przekonany, że dla mnie też to nie będzie większą przeszkodą i jest to do pogodzenia. Pamiętam, że Adam Nawałka powoływał do kadry Krzysztofa Mączyńskiego, grającego w lidze chińskiej. Jeżeli będę się dobrze prezentował w Chicago, zdobywał dużo bramek, to dlaczego nie miałbym otrzymywać powołań do reprezentacji. Przecież gra dla Polski jest dla mnie najważniejsza. - Twoje imię jest dla kolegów trudne do wypowiedzenia, stąd stałeś się dla nich Frankie. Była kiedyś grupa muzyczna Frankie Goes to Hollywood. Teraz Frankie z Fire tam się wybiera. W sobotę zagracie w Los Angeles z Galaxy. Masz szansę nie tylko zadebiutować w meczu o ligowe punkty, również spotkać Zlatana Ibrahimovica i zagrać przeciwko niemu. - Podchodzę do tego meczu tak jak do każdego innego. Galaxy ma Ibrahimovica, my mamy jeszcze jaśniejszą gwiazdę Schweinsteigera. To, że takie perełki grają w MLS, na pewno jest gratką dla kibiców, nas piłkarzy to nie ekscytuje. Trzeba robić swoje i nie patrzeć na to, przeciwko komu się występuje. Gram dla drużyny i to jej wynik jest dla mnie najważniejszy. - Czy miałeś już szansę poznać Chicago i zobaczyć coś ciekawego w tym mieście? - Jestem w Chicago dopiero kilka dni. Wcześniej byłem na zgrupowaniu w Hiszpanii i turnieju w Charleston w Południowej Karolinie. Okazji do tego, żeby coś zobaczyć, nie było zbyt wiele, chociaż szukając apartamentu, trochę o tym mieście się dowiedziałem. Oglądałem natomiast mecz Bulls z Bucks w United Center. Dla mnie było to wspaniałe przeżycie. Już mam sygnały, że wielu moich znajomych mi tego zazdrości. Wcale im się nie dziwię. To, co zobaczyłem na parkiecie, zrobiło duże wrażenie. Atmosfera na widowni też była niepowtarzalna. - Jaki jest prywatnie Przemysław Frankowski, co najbardziej lubi robić, jak spędza wolny czas? - Jak najwięcej czasu staram się poświęcić moim najbliższym, szczególnie synkowi. Wkrótce będziemy znowu razem. Nie mogę już doczekać się tej chwili. Robię zakupy, czasami chodzę do restauracji. Jestem normalnym, zwykłym chłopakiem, żadną gwiazdą. - Będziesz czuł oddech wielu polonijnych kibiców zgromadzonych na trybunach tak jak przed laty Nowak, Kosecki i Podbrożny. - Cieszą się, że w Chicago jest dużo Polaków. Nie ukrywam, że liczę na ich wsparcie i doping. Może dlatego, że jest ich tak dużo, zostałem tutaj sprowadzony. Ci, którzy za tym stali chcieli, by Polonia miała w Fire swojego reprezentanta. I ma. Fajnie, że to ja nim jestem. Dziękujemy za rozmowę
Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama