Stany nie-Zjednoczone, czyli lawina petycji o secesję
Niezadowolenie części mieszkańców USA z wyniku wyborów prezydenckich sięga zenitu. Przedstawiciele ponad 20 stanów złożyli petycje wzywające do oddzielenia się od Stanów Zjednoczonych...
- 11/13/2012 03:30 PM
Niezadowolenie części mieszkańców USA z wyniku wyborów prezydenckich sięga zenitu. Przedstawiciele ponad 20 stanów złożyli na oficjalnej rządowej stronie petycje wzywające do oddzielenia się od Stanów Zjednoczonych. Petycja Teksasu osiągnęła liczbę podpisów, która wymaga od Białego Domu zabrania głosu w tej kwestii.
Wysuwanie postulatu „secesji z unii” nie jest zjawiskiem nowym. Petycje tego typu jak grzyby po deszczu pojawiają się zazwyczaj po wyborach prezydenckich. Tak było m.in. w 2004 i 2008 roku. Niezadowoleni z wyniku głosowania obywatele korzystają ze swego konstytucyjnego prawa i wyrażają swe skrajne nieukontentowanie.
„Prosimy o pokojowe uznanie prawa stanu Teksas do oddzielenia się od Stanów Zjednoczonych Ameryki i utworzenia NOWEGO rządu” – brzmi tekst petycji, która zyskała do tej pory największą liczbę podpisów.
Identyczną treść mają petycje innych stanów, w tym: Alabamy, Arkansas, Kolorado, Florydy, Georgii, Indiany, Ketucky, Luizjany, Michigan, Mississippi, Missouri, Montany, New Jersey, Północnej Karoliny, Północnej Dakoty, Oregonu, Południowe Karoliny i Tennessee.
Szanse na to, że rząd USA zgodzi się na secesję jakiegokolwiek stanu są mniejsze niż zero. Petycje mają więc raczej charakter symboliczny. Biały Dom ustosunkowuje się jedynie do tych, które osiągną wymagany pułap 25 tys. podpisów. Liczbę tę przekroczyła właśnie petycja Teksasu. Mieszkańcy tego stanu czekają więc na to, czy dane będzie im stworzyć własne państwo. Prezydent Obama nie zabrał na razie głosu i być może wcale do tego nie dojdzie. Biały Dom zastrzega sobie bowiem prawo zachowania milczenia w pewnych kwestiach. Secesja Teksasu i innych stanów zapewne będzie jedną z nich.
mp
Reklama








