Ci, którzy przyszli w niedzielne południe na SeatGeek Stadium nie mieli czego żałować. Obejrzeli w akcji legendy polskiej i brazylijskiej piłki nożnej, sześć bramek w regularnym czasie gry i kilka dalszych w rzutach karnych. 80 minut nie dało rozstrzygnięcia, bo oba zespoły strzeliły po trzy gole. W rzutach karnych więcej szczęścia mieli Brazylijczycy i to oni odebrali z rąk Konsula RP w Chicago Piotra Semieniuka, Soccer Legend Cup.
Początek meczu należał do biało-czerwonych. Grali szybko, z polotem i dynamiką, jakiej nie powstydziłaby się piłkarska młodzież. Zabrakło tylko precyzji w wykończeniu akcji i szczęścia, kiedy po strzale Sebastiana Mili piłka odbiła się od słupka.
Kiedy wydawało się, że zdobycie gola jest tylko kwestią czasu, Brazylijczycy przeprowadzili kontrę, po której Villa w 19 minucie uzyskał prowadzenie. Były piłkarz Valencji strzałem z ponad 30 metrów zaskoczył zbyt daleko wysuniętego Radosława Majdana. 11 minut później pamiętający świetne czasy Bayernu Monachium wykorzystał idealne podanie Violi i strzałem obok próbującego interweniować Majdana podwyższył wynik na 2:0.
Pięć minut przed przerwą Maciej Żurawski przypomniał kibicom, kto pięciokrotnie zdobywał tytuły mistrzowski z krakowską Wisłą i po składnej akcji zdobył kontaktową bramkę.
Druga połowa, która przebiegała w strugach ulewnego deszczu, rozpoczęła się szczęśliwie dla Polaków. Bartosz Ława został sfaulowany w polu karnym, a “jedenastkę” skutecznie egzekwował Jacek Krzynówek. Potężnym strzałem z lewej nogi w górny lewy róg bramki.
Brazylijczycy, którzy długo nie mogli się pogodzić z decyzją sędziego, ruszyli do ataku, stwarzając kilka okazji do objęcia prowadzenia. Na szczęście Majdan pokazał, że niewiele stracił ze swojej świetności i w dwóch sytuacjach zachował się bezbłędnie.
W ostatniej minucie był jednak bezradny po strzale Violi. Wydawało się, że losy meczu zostały już przesądzone. Jednak zaraz po wznowieniu gry Polacy przeprowadzili akcję, którą celnym strzałem zakończył Żurawski.
O tym, kto zdobędzie puchar, rozstrzygnęły rzuty karne. Mila i Krzynówek wykonali swoje zadanie. Kamil Kosowski strzelił nad poprzeczką, a Marek Citko próbował zaskoczyć bramkarza strzałem piętą, co z góry było skazane na niepowodzenie. Brazylijczycy pomylili się tylko raz, a swoje próby skutecznie wykonani m.in. Rivaldo i Viola, który po raz trzeci w meczu pokonał Majdana, tym razem cudowną “podcinką”
Dariusz Cisowski
Więcej o meczu i pobycie polskich piłkarskich legend w Chicago w najbliższym weekendowym wydaniu “Dziennika Związkowego”
Reklama








