Ekstraklasa piłkarska - Legia liderem na półmetku. Kolejna porażka Wisły Kraków
- 11/09/2019 10:51 PM
Piłkarze Legii Warszawa pokonali Górnika Zabrze 5:1 i są liderem tabeli ekstraklasy po 15 kolejkach, czyli na półmetku sezonu zasadniczego. Stołeczny zespół w czterech ostatnich meczach ligowych zdobył 15 goli, a tylko dwa stracił.
Legioniści złapali w ostatnich tygodniach właściwy rytm. Lech Poznań 2:1, Wisła Kraków 7:0, Arka Gdynia 1:0, Górnik Zabrze 5:1 i prowadzenie w ligowej tabeli. Do tego awans do 1/8 finału Pucharu Polski.
Początek sobotniego spotkania był wyrównany, ale pierwszy gol, zdobyty w 28. minucie przez Pawła Wszołka, praktycznie rozstrzygnął pojedynek. Po strzale ostatniego z tegorocznych nabytków wicemistrza kraju piłka odbiła się jeszcze od nogi Pawła Bochniewicza i całkowicie zmyliła Martina Chudego. Prawdziwie nokautujące ciosy gospodarze wyprowadzili między 53. a 57. minutą. Najpierw znowu pechowo interweniował Bochniewicz, któremu tym razem zapisano gola samobójczego, później z ostrego kąta do pustej bramki po akcji Brazylijczyka Luquinhasa trafił Wszołek, a na 4:0 po składnej kontrze podwyższył Litwin Arvydas Novikovas.
Później jeszcze dziewiątą bramkę w sezonie uzyskał Jarosław Niezgoda, a Przemysław Wiśniewski - pierwszą w ekstraklasie w ogóle i honorową dla zabrzan w tym meczu i było 5:1. Trafienie Igora Angulo sędzia anulował po konsultacji z arbitrem VAR, gdyż Hiszpan był na spalonym.
Górnik po raz ostatni wygrał w ekstraklasie 25 sierpnia. Sobotnia potyczka była dziewiątą z rzędu, w której nie sięgnął po komplet punktów.
"Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Przyjemnie ogląda się drużynę dążącą do strzelenia goli. Nie ma wątpliwości, że jest duży postęp w naszej grze na skrzydłach. Pracowaliśmy nad tym i czekaliśmy, aż zacznie to dawać efekty. Trzeba było wykazać się konsekwencją i pracą, bo to nie jest gra komputerowa. W żywym organizmie jest tak, że trzeba na pewne kwestie poczekać" - skomentował trener Legii Aleksandar Vukovic.
Jego drużyna ma 29 punktów i o jeden wyprzedza Piast oraz o dwa Cracovię i Śląsk.
Gliwiczanie w piątek pokonali Jagiellonię Białystok 3:1 i tym samym przedłużyli do siedmiu serię spotkań bez porażki, a licząc z Pucharem Polski, licznik wskazuje już dziewięć.
Gole dla obrońców tytułu zdobyli Hiszpanie - Gerard Badia oraz dwa Jorge Felix, który z dziewięcioma trafieniami jest współliderem klasyfikacji strzelców, wraz ze swoim rodakiem Jesusem Imazem z Jagiellonii, który w tym meczu także posłał piłkę do siatki, oraz Niezgodą.
"Bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, szczególnie w pierwszej połowie. Szkoda, że nie zdobyliśmy wtedy trzeciej bramki, gdyż nie byłoby tej chwili niepewności w drugiej połowie, po utracie gola. Potem jednak wszystko wróciło do normy, zaś trzeci gol w naszym wykonaniu +zamknął mecz+. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, gry i z tego, że mamy dziś 28 punktów" - przyznał Fornalik, którego drużyna pozostaje niepokonana od 16 września.
Cracovia wywiozła punkt z boiska niedawnego lidera - Wisły Płock. Obie drużyny po raz pierwszy w tym sezonie zremisowały bezbramkowo.
Gospodarze mieli przewagę, ale zawodzili pod bramką dobrze dysponowanego Michala Peskovica. Dlatego to miana "wydarzenia meczu" urosła sytuacja sprzed jego rozpoczęcia, kiedy po siedmiu latach ręce podali sobie Radosław Sobolewski i Michał Probierz. Ich konflikt zaczął się, gdy obecny szkoleniowiec "Nafciarzy" był zawodnikiem Wisły Kraków, do której jako trener trafił aktualny opiekun Cracovii.
Dobrą passę kontynuują piłkarze Śląska. Tym razem pokonali w Łodzi ŁKS 1:0 i było to trzecie kolejne zwycięstwo wrocławian. W tabeli zajmują czwartą pozycję, mając tyle samo punktów co Cracovia.
"13" tym razem okazała się pechowa dla 20-letniego kapitana gospodarzy Jana Sobocińskiego, który w tej minucie interweniował na tyle niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki.
Grę swoich zawodników skrytykował trener beniaminka Kazimierz Moskal. "Takie porażki bardzo mnie bolą, bo dla mnie to nie był mecz piłkarski w naszym wykonaniu. Rozegraliśmy coś słabego i nie wiem, co to było. Naszym największym problemem była ta okrągła kula, która gdzieś latała po boisku. Mieliśmy z tym duży kłopot" - ocenił.
Postawa ŁKS przypomina sinusoidę - dobry początek, później osiem kolejnych porażek, następnie siedem punktów w trzech meczach i teraz druga przegrana z rzędu. Efekt - 14. lokata w tabeli, czyli już w strefie spadkowej.
Wydostała się z niej Arka Gdynia, która wykorzystując kryzys Wisły, wygrała w Krakowie 1:0. Jedynego gola uzyskał strzałem głową w 77. minucie Maciej Jankowski.
To siódma z rzędu porażka "Białej Gwiazdy", która spadła na przedostatnie miejsce w tabeli. Do Arki, podobnie jak ŁKS, traci dwa punkty. Nadzieją na lepsze czasy wiślaków może być pierwszy po dokładnie dwumiesięcznej przerwie w grze występ Jakuba Błaszczykowskiego, który pojawił się na boisku w drugiej połowie.
Gdynianie wygrali po raz pierwszy, od kiedy ich trenerem został Serb Aleksandar Rogic.
Trzy pozostałe mecze tej kolejki - w niedzielę. Najciekawiej zapowiada się konfrontacji Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin, które ostatnio systematycznie przesuwają się w dół tabeli. Poza tym KGHM Zagłębie Lubin podejmie grający bezkompromisowo (sześć zwycięstw i osiem porażek) Raków Częstochowa, a Lech w Poznaniu zagra z zamykającą tabelę Koroną Kielce.
A za dwa tygodnie, po przerwie na spotkania drużyn narodowych kończące kwalifikacje mistrzostw Europy, piłkarze ekstraklasy rozpoczną rundę rewanżową sezonu 2019/20.
(PAP)
Reklama








