Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Hiszpanie i Grecy częściej zawracani z granic USA

Wraz z kryzysem więcej Hiszpanów i Greków chce nielegalnie zamieszkać w USA. Wielu z nich oficjalnie jedzie na wakacje, ale w bagażu mają dyplomy szkolne i listy pożegnalne - mówią inspektorzy na waszyngtońskim lotnisku Dulles. Oba kraje objęte są programem ruchu bezwizowego.



"Naszym celem nie jest wyłapywanie ludzi. Naprawdę wszyscy są mile widziani, jeśli są uczciwi i przestrzegają prawa" - zapewnia Steve Sapp z amerykańskiej Straży Granicznej (US. Customs and Border Protection - CBP) na międzynarodowym lotnisku Dulles w Waszyngtonie.

Zapewnia, że odmowę wjazdu do USA dostaje bardzo mały odsetek podróżujących. Np. na lotnisku Dulles w ubiegłym roku skontrolowano ponad 3 mln pasażerów i tylko 1 108 z nich zostało odesłanych do domu. To zaledwie 0,0333 proc. W skali kraju, na 329 różnych amerykańskich przejściach granicznych prawa wjazdu odmawia się codziennie niespełna tysiącu osobom na prawie milion pasażerów. Są odsyłani najbliższym dostępnym samolotem lub statkiem, chyba, że to niemożliwe np. ze względów humanitarnych.

Większość odsyłanych to "potencjalni imigranci", którzy nie mają wizy imigracyjnej lecz jedynie turystyczną lub chcą bez zezwolenia pracować w USA. Inni mają fałszywe lub nieaktualne dokumenty, albo figurują w bazach danych jako osoby, które wcześniej próbowały złamać prawo USA. Odsyłane są też małżeństwa, czy kobiety w ciąży, które nie są w stanie udowodnić, że stać je będzie na poród, który w USA jest bardzo kosztowny.

Ostatnio wzrosła liczba Hiszpanów i Greków pragnących nielegalnie wyemigrować do USA, opowiada Sapp, choć nie ma w tej sprawie liczbowych szacunków. „To się po prostu czuje”. Ponieważ oba te państwa są objęte programem o ruchu bezwizowym z USA, ich obywatele mogą dobrowolnie, bez wizy przyjeżdżać do Stanów, jako turyści na okres nie dłużej niż 90 dni. Ale na granicy w USA są kontrolowani przez agentów Straży Granicznej.

"Mówią, że chcą jechać do Disneylandu, a w bagażach znajdujemy przetłumaczone dyplomy, dużo pieniędzy, historię choroby i listy pożegnalne od rodziny. Ewidentnie widać, że chcą zacząć w USA nowe życie" - mówi Sapp. Są brani na dodatkową kontrolę, gdzie słyszą pytania w stylu: czy wynajmujesz w Hiszpanii dom, czemu zamknąłeś konto bankowe. "Po ruchu oczu i mowie ciała można poznać, czy kłamią" - wskazuje Sapp.

Zastrzega jednak, że Hiszpanie i Grecy nie są teraz na specjalnym celowniku służb granicznych. "Nie ma żadnych +czerwonych flag+. (...) Ale śledzimy światowe wydarzenia i jak wiemy, że coś się gdzieś dzieje, to sprawdzamy, jaki to ma wpływ na nas" - przyznaje. To może być jakiś kryzys polityczny, bądź gospodarczy, który może skłonić ludzi do podjęcia decyzji o emigracji.

(PAP)

 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama