We wtorek i środę odbędą się półfinały piłkarskiej Ligi Mistrzów. Ich faworytami są Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego i Paris Saint-Germain. Bawarczycy zmierzą się Olympique Lyon, a PSG - z RB Lipsk.
Pandemia koronawirusa spowodowała zmiany w Lidze Mistrzów. Od ćwierćfinałów, zamiast systemu mecz i rewanż, o awansie wyjątkowo decyduje tylko jedno spotkanie w stolicy Portugalii.
Bawarczycy są w doskonałej formie, a Lewandowskiemu prawdopodobnie nikt nie zdoła już odebrać tytułu najlepszego strzelca tej edycji LM. Polak ma 14 goli, a z piłkarzy wciąż mogących powiększyć dorobek najbliżej jest jego klubowy kolega Serge Gnabry - siedem.
Po niesamowitym występie w ćwierćfinale, w którym Bayern rozbił Barcelonę 8:2, trudno nie postrzegać niemieckiego zespołu jako najpoważniejszego kandydata do sięgnięcia po Puchar Europy.
Olympique skazywany jest na pożarcie, ale w tej edycji sprawił już dwie niespodzianki. W 1/8 finału wyeliminował Juventus Turyn, a następnie Manchester City.
Bayern i Lyon grały w półfinale LM 10 lat temu. Wówczas oba mecze wygrali monachijczycy - 1:0 i 3:0. W ich składzie był już wówczas Thomas Mueller, który prawdopodobnie zagra także w środę.
W finale 2009/10 Bayern uległ Interowi Mediolan 0:2. Triumfować w tych rozgrywkach udało mu się trzy lata później. W finale edycji 2012/13, oprócz Muellera, wystąpiło jeszcze czterech innych grających obecnie piłkarzy Bayernu: Manuel Neuer, Jerome Boateng, David Alaba i... Lewandowski, ale po przeciwnej stronie, w ekipie Borussii Domrtmund.
PSG i RB Lipsk swoje ćwierćfinały rozstrzygnęły w końcówkach. Mistrz Francji jeszcze w 89. minucie przegrywał z Atalantą Bergamo 0:1, ale zdołał zdobyć dwie bramki. Debiutujący na tym szczeblu niemiecki zespół natomiast gola na 2:1 w meczu z Atletico Madryt strzelił w 88. minucie.
Ani PSG, ani RB Lipsk nie grało jeszcze w finale LM.
Paryżanie w 2011 roku zostali przejęci przez Katarczyków, którzy poczynili olbrzymie inwestycje; w 2017 z Barcelony kupili za rekordową kwotę 222 mln euro Brazylijczyka Neymara. Po latach dominacji w krajowych rozgrywkach wciąż brakuje im jednak sukcesu na arenie międzynarodowej.
RB Lipsk to natomiast klub z zaledwie 11-letnią historią. W Lidze Mistrzów gra po raz drugi, ale pierwszy raz w fazie pucharowej. "Czerwone Byki" (przydomek od nazwy właściciela, producenta napoju energetycznego) na ściąganie piłkarzy za wielkie pieniądze nie mogą liczyć. Co więcej, w czerwcu sprzedali do Chelsea Londyn Timo Wernera, drugiego, za Lewandowskim, strzelca Bundesligi.
W fazie pucharowej LM było dotychczas sześć konfrontacji niemiecko-francuskich. Bilans jest remisowy.
Ciekawostką jest, że Niemcy są pierwszym krajem, który wznowił rozgrywki przerwane przez pandemię, a Francja w ogóle się na to nie zdecydowała.
(PAP)
Reklama








