W ostatnim meczu 11. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Lechia przegrała w poniedziałek na własnym stadionie z Lechem 0:1 (0:0). Zwycięską bramkę dla poznańskiej drużyny, która przerwała serię czterech ligowych potyczek bez wygranej, zdobył w 84. minucie z rzutu karnego Mikael Ishak. Spotkanie w Gdańsku nie stało jednak na najwyższym poziomie.
W bramce Lechii, po przerwie spowodowanej zakażeniem koronawirusa, pojawił się Dusan Kuciak, który już w 2. minucie musiał wykazać się refleksem po strzale wracającego z kolei po kontuzji Jakuba Kamińskiego.
Początek był dość obiecujący, ale pierwsza połowa totalnie rozczarowała. Ataki z obu stron były niemrawe, bo żadna z drużyn nie chciała się odkryć i szansy na gola szukała głównie w stałych fragmentach. Ich wykonanie też pozostawiało sporo do życzenia.
Do przerwy oddano jeszcze jeden celny strzał, którego autorem w 41. minucie był Pedro Tiba. Z jego obroną Kuciak nie miał jednak żadnych problemów, bo Portugalczyk uderzył zza pola karnego lekko i w środek bramki.
Większych emocji dostarczyła druga odsłona, a jej początek należał do gości. Podopieczni trenera Dariusza Żurawia mogli objąć prowadzenie w 51. minucie, kiedy Ishak otrzymał piłkę na własnej połowie i popędził na bramkę rywali. Strzał napastnika „Kolejorza” z 20. metrów zatrzymał się na słupku, a dobitkę Szweda obronił golkiper biało-zielonych.
Ataki poznaniaków były coraz groźniejsze, bo za chwilę obok bramki uderzali Ishak i Dani Ramirez.
Z kolei w 76. minucie bliscy szczęścia byli gospodarze. Po rzucie rożnym Rafała Pietrzaka i główce Łukasza Zwolińskiego golkiper przyjezdnych Filip Bednarek interweniował już w bramce, ale arbiter uznał, że piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej.
W 84. minucie Lech zapewnił sobie zwycięstwo. Uderzenie zza pola karnego Tiby zablokował ręką Michał Nalepa – w konsekwencji środkowy obrońca Lechii zobaczył drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Sędzia podyktował też „11”, którą pewnie wykorzystał Ishak.
Podopieczni trenera Piotra Stokowca starali się odrobić straty i w ostatniej minucie doliczonego czasu, przy rzucie wolnym Jarosława Kubickiego, pod bramkę przeciwnika powędrował także Kuciak, ale poznaniacy nie dali odebrać sobie wygranej.
Dzięki temu goście triumfowali w Gdańsku po raz pierwszy od pięciu lat - poprzednio z trzech punktów cieszyli się nad Bałtykiem 29 listopada 2015 roku, kiedy po trafieniu Kaspra Hamalainena również zwyciężyli 1:0. W dodatku po pięciu ligowych konfrontacjach ze straconym golem zdołali wreszcie zachować czyste konto. A gospodarze ponieśli drugą porażkę z rzędu.
Po tym spotkaniu piłkarze Lecha nie wrócili do domu, tylko zostali w Gdańsku, skąd we wtorek udadzą się do Lizbony. W czwartek w stolicy Portugali w meczu piątej kolejki Ligi Europy zmierzą się z Benfiką.
(PAP)
Reklama








