Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - sensacyjna porażka Legii, Podbeskidzie rozgromione w Płocku

Prawdopodobnie niewielu spodziewało się takiego zakończenia roku na Łazienkowskiej. W 14. ostatniej przed zimową przerwą kolejce piłkarze Legii Warszawa przegrali u siebie ze Stalą Mielec 2:3. To była pierwsza ligowa porażka "Wojskowych" pod wodzą trenera Czesława Michniewicza, a także pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo mielczan. W drugim piątkowym meczu Wisła Płock rozgromiła Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:1. Stal prowadzenie objęła już w piątej minucie, kiedy rzut karny wykorzystał Maciej Domański. "Jedenastkę" sędzia podyktował za faul Artura Jędrzejczyka na Łukaszu Zjawińskim. Dwadzieścia minut później to Legia wygrywała. Najpierw celnym strzałem głową popisał się Bartosz Slisz, a następnie piętą z bliska piłkę do siatki skierował Tomas Pekhart. To był 13. w tym sezonie gol czeskiego napastnika, który przewodzi klasyfikacji strzelców. Wydawało się, że lider przejął kontrolę nad meczem. Jednak jeszcze w pierwszej połowie Zjawiński ponownie został sfaulowany w polu karnym Legii. Tym razem przewinienia dopuścił się Mateusz Wieteska, a Artura Boruca z jedenastu metrów ponownie pokonał Domański. Kwadrans po przerwie Jędrzejczyk znów sfaulował Zjawińskiego w polu karnym. Domański nie mógł podejść do rzutu karnego, bo w przerwie został zmieniony przez trenera Leszka Ojrzyńskiego. Równie skuteczny był jednak Grzegorz Tomasiewicz. Michniewicz natychmiast zareagował zmianami, ale nie przyniosły one efektu. Legia w drugiej połowie praktycznie nie stworzyła sobie dogodnej okazji do zdobycia bramki. W tabeli Legia ma dwa punkty przewagi nad Rakowem Częstochowa. Stołeczny zespół straci prowadzenie, jeśli Raków w niedzielę pokona na wyjeździe Piasta Gliwice. Mielczanie są na 14. pozycji. Stal może z optymizmem patrzeć w przyszłość. Pod wodzą zatrudnionego w listopadzie Ojrzyńskiego rozegrała pięć spotkań z zespołami z górnej części tabeli i zdobyła w nich osiem punktów. Wisła Płock i Podbeskidzie Bielsko-Biała po raz pierwszy spotkały się w najwyższej klasie rozgrywkowej. W 13. kolejce Wisła wygrała z Lechią w Gdańsku (1:0), w pięciu poprzednich spotkaniach zaliczyła tylko dwa remisy i aż trzy porażki. Dokładnie przed tygodniem zajmujące ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy Podbeskidzie, przegrało na swoim stadionie 0:5 z Piastem w Gliwicach. Zespół z Bielska-Białej prowadził w Płocku drugi trener Hubert Kościukiewicz. W tym sezonie Wisła strzeliła tylko trzy gole na swoim stadionie, Podbeskidzie jeszcze nie wygrało na wyjeździe, w sześciu meczach drużyna zdobyła tylko dwa punkty, straciła 18 bramek, zdobywając pięć. Stawką spotkania były dla gospodarzy w miarę spokojne święta, a potem okres przygotowawczy, ale pierwsze dziesięć minut nie potwierdzało ich chęci wygrania pojedynku. Potem płocczanie zaatakowali. W 12. min Aleksander Komor uratował swoją drużynę przed stratą bramki, którą próbował strzelić Patryk Tuszyński. Piłka wyszła poza boisko, z rzutu rożnego w 13. min rozpoczął akcję Mateusz Szwoch, posłał futbolówkę prosto na głowę Tuszyńskiego, a ten wpakował ją do siatki. Po zdobyciu gola Wisła nadal atakowała. W 18. min odbitą piłkę próbował znowu skierować w kierunku bramki Podbeskidzia i zaskoczyć Michala Peskovica Piotr Tomasik, ale bramkarz gości poradził sobie ze strzałem z 25 m. W 21. min Szwoch dośrodkował wprost na głowę Alana Urygi, który takich okazji nie zwykł marnować, wysoko wyskoczył i za chwilę piłka ponownie zatrzepotała w siatce. Szwoch zaliczył dwie asysty, a postanowił w 29. min także wpisać się na listę strzelców. Oddał zaskakujący strzał, który z wielkim trudem obronił Peskovic. Po półgodzinie gry Wisła miała na swoim koncie pięć strzałów, wszystkie celne. W statystykach gości do końca pierwszej połowy widniały w tych elementach dwa zera. Po zmianie stron Wisła zwolniła, nie grała już tak agresywnie w ataku, za to piłkarze z Bielska coraz śmielej podchodzili na pole karne płockiego zespołu i próbowali zaskoczyć Krzysztofa Kamińskiego. W 69. min zaatakował Kamil Biliński, piłkę wybił bramkarz nafciarzy, ale ta w zamieszaniu podbramkowym odbiła się od Dusana Lagatora i wpadła do siatki. Płocczanie ruszyli do ataku. W 77. min rzut rożny tym razem wykonywał Giorgi Merebaszwili, który posłał piłkę prawie po ziemi, a lewą nogę przyłożył do niej Mateusz Lewandowski i futbolówka znalazła się w siatce. Wisła zagrała bardzo dobry mecz, przede wszystkim w pierwszej połowie, zdominowała rywali i wywalczyła komplet punktów. (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama