- Czterem ekipom ratowników udało się pokonać kilkaset metrów. Musieli zawrócić, gdy znajdowali się około 300 metrów od komór ratunkowych, w ktorych zgromadzone są woda, żywność i tlen. Zaginieni górnicy mieli szansę na przeżycie, jeżeli udało im się dotrzeć do jednej z komór. Ekipy ratowników zeszły do kopalni Upper Big Branch w Zachodniej Wirginii dzisiaj około godziny 5 rano czasu lokalnego. Zejście ratowników pod ziemię było możliwe po wywierceniu kilku otworów, dzięki którym przeprowadzono wentylację kopalni. Od poniedziałku pod ziemią utrzymywało się wysokie stężenie metanu uniemożliwiające kontynuację akcji w kopalni. W podziemnej eksplozji zginęło 25 osób. Szanse na odnalezienie żywych są z każdą godziną coraz mniejsze. Na miejscu jest cały czas gubernator stanu Wirginia Zachodnia Joe Manchin, który na bieżąco informuje media o postępach akcji. Do tej pory wydobyto na powierzchnię siedem ciał. Zwłoki pozostałych osiemnastu górników będą wydobyte, kiedy pozwolą na to warunki w kopalni. Na miejscu katastrofy są również przedstawiciele federalnej administarcji ds. bezpieczństwa w górnictwie (MHSA), która powołała specjalną komisję wyjaśniająca okoliczności tragedii. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w kopalni doszło do wielu poważnych uchybień. Właściciel kopalni, firma Massey Enegry nie zachowywała odpowiednich procedur wentylacji, co doprowadziło do podwyższenia poziomu metanu. Najprawdopodobniej to właśnie ten gaz zabił górników. Tragedia w kopalni Upper Big Branch to największa katastrofa górnicza od 1984 roku w USA, kiedy to w kopalni w stanie Utah zginęło 27 osób. MP (CNN, AP) Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Federalna administracja ds. bezpieczeństwa górnictwa zdecydowała o wycofaniu z kopalni w Wirginii Zachodniej ratowników próbujących dotrzeć do czterech zasypanych od poniedziałku górników. Pod ziemią znów zanotowano niebezpieczne stężenie toksycznych gazów.
Reklama








