Lider senackiej większości sen. Bill Frist i marszałek Izby Reprezentantów Dennis Hastert wmanewrowali do ustawy o budżecie Departamentu Obrony klauzulę dotyczącą ochrony kompanii farmaceutycznych przed pozwami do sądu. Klauzulę włączono do ustawy w ostatniej chwili, bez zgody członków senackoizbowej grupy, która ustalała jej ostatnią wersję.
Ustawa Public Readiness and Emergency Preparedness zezwala szefowi Departamentu Zdrowia i Usług dla Ludności na ogłoszenie stanu alarmowego w razie epidemii i poddanie Amerykanów obowiązkowym szczepieniom, nowymi, niewypróbowanymi wcześniej szczepionkami. Klauzula FristaHasterta chroni kompanie farmaceutyczne przed oskarżeniami na wypadek, gdyby lekarstwa okazały się szkodliwe.
Sposób, w jaki klauzulę tę umieszczono w ustawie, budzi poważne zastrzeżenia. "To kpina z procesu ustawodawczego", mówi Thomas Mann z Brookings Institution. "Takie metody działania dają liderom Kongresu i prywatnym biznesom nieprawdopodobną władzę, minimalizują otwartość akcji i niweczą możliwość przedstawienia swoich racji przez wszystkie zainteresowane strony".
Kongr. David Obey, demokrata z Wisconsin, jeden z uczestników 38 osobowej grupy kongresmenów i senatorów, którzy dopracowywali ostateczną wersję ustawy, twierdzi że przed zakończniem obrad sen. Ted Stevens, republikanin z Alaski zapewnił go, że klauzula nie weszła do ustawy.
Choć Frist temu zaprzecza, było inaczej. Na pytanie w tej sprawie lider senackich republikanów odpowiedział: "O ile wiem, to najpierw trzeba niejako potwierdzić zgodę uczestników konferencji. Rozumiałem, że właśnie tak to się odbyło".
Tymczasem Keith Kennedy, dyrektor personelu republikanina z Missouri sen. Tada Cochrana twierdzi, że Frist i Hastert włączyli klauzulę dopiero po zakończeniu prac konferencji. "Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, to była czysta parioda", mówi Kennedy. (eg)
Robią swoje po cichu
- 02/14/2006 02:52 AM
Reklama








