Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 20 grudnia 2025 19:22
Reklama KD Market

ZIO 2006 - Paulina Ligocka nie płakała

Paulina Ligocka, która w poniedziałek zajęła 17. miejsce w igrzyskach olimpijskich w snowboardowym halfpipe, nie kryła rozczarowania. "Skrzywdzili mnie sędziowie. Jestem smutna, ale nie popłakałam się" - powiedziała.


"Jestem zadowolona z przejazdów, ale nie z ocen. Moim zdaniem sędziowie polecieli sobie w jajo. To samo myślą moje rywalki, które nie mają żadnego interesu, żeby mi słodzić. W styczniu w Leysin, kiedy wygrałam w zawodach Pucharu świata, wykonałam identyczny program i wtedy dostałam za niego 39,9 punktu. A teraz tylko 31,8. Przecież to bez sensu"- tłumaczyła dziennikarzom 21- letnia zawodniczka CCS Cieszyn.


Jej zdaniem takie sytuacje zdarzają się w halfpipe dość często.


"Czasami jest tak, że wszyscy zawodnicy dookoła patrzą na jakiś przejazd i oceniają go super, a tu sędziowie nie wiadomo dlaczego dają średnie noty. Zastrzeżenia co do dzisiejszej pracy arbitrów nie dotyczą tylko mojej osoby. Na przykład szósta po pierwszym przejeździe Francuzka Doriane Vidal kompletnie nie zasłużyła na finał. Miała tylko niezły obrót o 720 stopni i nic poza tym.


Były też przypadki, że zawodniczka mimo upadku dostawała lepszą ocenę niż ta, która wykonała średni program, ale nie przewróciła się. Ja nie chcę mówić nic przeciwko rywalkom, ale dzisiaj jeździły nazwiska i sędziowie bardziej na nie zwracali uwagę niż na przejazdy" - stwierdziła Ligocka.


Do pierwszego przejazdu nie miała żadnych zastrzeżeń.


"W drugim chyba zaczęłam za wolno i w końcówce zabrakło mi mocy. Dlatego nie wykonałam Haakon Flipa, tylko łatwiejszy trik. Ale nawet gdybym go zrobiła to i tak pewnie nie dostałabym się do finału. Oczywiście oprócz trików ważna jest wysokość na którą wybijamy się z rynny. W Leysin rynna była taka sobie, skakałam niżej. Tu bardzo wysoko. Podczas treningu jeden z sędziów stwierdził, że to super wysokość" - opowiadała druga obok Jagny Marczułajtis zwyciężczyni zawodów Pucharu świata.


Ligocka przeżyła rozczarowanie, ale wyznała, że to nie zmniejszy jej motywacji do treningów.


"Za bardzo lubię jeździć na desce, żeby teraz się poddawać. Przede mną jeszcze wiele startów. Wierzę, że w igrzyskach w Vancouver będę zadowolona z przejazdów i ocen. Mam cztery lata i muszę ten czas wykorzystać. Na pewno chcę opanować obrót o 900 stopni, a może nawet o 1080. Do mojego repertuaru dojdzie też parę trudnych trików" - mówiła dziennikarzom.


Jej trener, a prywatnie ojciec, Władysław Ligocki również narzekał na zbyt niskie oceny sędziowskie.


"Za ten pierwszy przejazd powinna spokojnie dostać 36 punktów, a to dałoby jej miejsce w finale. Wtedy cała zabawa zaczęłaby się od nowa i byłyby nowe emocje. Ja nigdy nie obiecywałem medalu. Dla nas celem był finał i w tym sensie ponieśliśmy porażkę. Nie wiem co mogło uratować finał dla Pauliny. Może Haakon Flip na początku przejazdu? Ale na to ona nie jest jeszcze gotowa. Dzisiaj nie chcieliśmy tego próbować, bo upadek oznaczałby koniec walki o kwalifikację. Wybraliśmy rozważny przejazd i myślę, że to była dobra decyzja" - powiedział Ligocki.


Jego asystent Michał Starzyński dodał: "Wystarczyło popatrzeć jak na przejazd Pauliny reagują kibice i inni zawodnicy, którzy się przecież na tym znają. Gdyby ktoś tylko to obserwował, a nie patrzył na tablicę wyników, byłby pewny, że ona jest w finale".

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama