Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 19 grudnia 2025 22:01
Reklama KD Market

DeLay odchodzi

Republikański kongresman z Teksasu Tom DeLay oświadczył, że mimo zwycięstwa w prawyborach rezygnuje z dalszej walki. Do niedawna lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów, pozbawiony tej funkcji z powodu oskarżenia o korupcję, DeLay ustąpił z obawy o ataki ze strony demokratycznego przeciwnika Nicka Lampsona  byłego kongresmana, który stracił miejsce w Kongresie z powodu zainicjowanej przez DeLaya zmiany okręgów wyborczych.

Przed wejściem do Kongresu Tom DeLay zajmował się zwalczaniem insektów. Jako ustawodawca zyskał przydomek "młot", który odzwierciedlał jego bezwględność wobec politycznych przeciwników i umiejętność podporządkowania sobie republikańskich kongresmenów.

Uchodził za człowieka szczególnie uzdolnionego w zakresie zbierania funduszy i wspomagania innych republikanów w walce o miejsca w Kongresie i stanowej Legislaturze, co również wprowadziło go w prawne tarapaty. Zarzuca mu się kierowanie funduszy z krajowej puli republikańskiej na wybory do władz stanowych.

DeLay był wielkim przyjacielem korporacyjnych lobbystów, między innymi okrytego niesławą i skazanego ostatnio na 6 lat więzienia Jacka Abramoffa. Nawiązując kontakty z lobbystami upewniał się, że będą wspierać wyłącznie republikańskich ustawodawców.

Przypuszczać można, że decyzja DeLaya ma wiele wspólnego z tym, że w ostatni piątek jego były wiceszef personelu Tony Rudy przyznał się do współpracy z Abramoffem i wyraził wolę kooperacji z prokuratorem. Wcześniej sekretarz prasowy DeLaya Michael Scanlon również przyznał się do konszachtów z Abramoffem.

Wszystkie te wydarzenia mogą prowadzić do nowych oskarżeń pod adresem Toma DeLaya.

W rozmowie z magazynem Time, pytanie, czy uważa, że pełniąc publiczny urząd zrobił coś nielegalnego kongr. DeLay skwitował krótkim "nie". Na pytanie o to, czy postępował niemoralnie, śmiejąc się odpowiedział: "wszyscy jesteśmy grzesznikami".

Zarzuty o przyjmowanie luksusowych wycieczek na brytyjskie pola golfowe, przelotów prywatnymi samolotami, bezpłatnych pobytów w kurortach w kraju i za granicą, przedstawia jako rzecz całkiem legalną. Zapewnia, że w całej karierze politycznej nie zrobił nic dla własnego zysku.

DeLay często demonstruje głęboką wiarę w Boga. W ub. tygodniu, gdy jeszcze nie było mowy o jego odejściu, telewizja nadawała transmisję z dochodowego obiadu na jego kampanię. Wiodący ewangieliści wychwalali DeLaya jako wiernego sługę bożego, walczącego o wartości chrześcijańskie. Przedstawiali go jako ofiarę liberalnych mediów.

Baptysta, urodzony w Laredo na granicy z Meksykiem, DeLay powiedział, że spędza wiele czasu na modlitwach szukając potwierdzenia słuszności swoich decyzji u Boga. Jego "osobiste związki z Chrystusem" są motorem jego akcji.
"Moja wiara jest tym, czym jestem ja". Wezwany do sądu w związku z oskarżeniami o nielegalne wywieranie wpływów na politykę stanową w Teksasie, DeLay musiał oddać odciski palców i stanąć przed policyjnym aparatem fotograficznym.

Zanim zrobiono mu zdjęcie postanowił uśmiechnąć się, by nie dać satysfakcji demokratom. "Pomodliłem się krótko. Chciałem, żeby ludzie przeze mnie dostrzegli Chrystusa. Na zdjęciu wypadłem świetnie, zrelaksowany, uśmiechnięty. Biedna stara lewica nie mogła użyć tego zdjęcia przeciw mnie (spodziewano się, że ten "mug shot" zostanie wykorzystany przez demokratów w kampanii wyborczej)".

Jedno jest pewne, DeLay zrobiłby dużą przysługę republikanom, gdyby przestał usprawiedliwiać swoje czyny wiarą w Chrystusa i republikańskimi wartościami. Postępowanie DeLaya w dużym stopniu przyczyniło się do rozpowszechnienia przekonania, że republikanie reprezentują "kulturę korupcji".
(eg)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama