Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 14 grudnia 2025 19:38
Reklama KD Market

Hingis: W tenisie nie można już grać na średnim poziomie

Była liderka rankingu tenisistek, Szwajcarka Martina Hingis będzie jedną z największych gwiazd piątej edycji turnieju WTA - J&S Cup (z pulą nagród 600 tys. dol.), który w poniedziałek rozpocznie się w Warszawie.


"To dla mnie bardzo ważny start, bo po kilkutygodniowej przerwie wracam do gry na kortach ziemnych. Ten turniej rozpoczyna cykl moich przygotowań przed najważniejszym występem na tej nawierzchni, czyli Roland Garros" - powiedziała na niedzielnej konferencji prasowej Hingis.


W pierwszej rundzie rywalką Hingis będzie Rosjanka Maria Kirilenko.


"Której z rywalek najbardziej się obawiam w tym turnieju? Cóż, nie trudno wymienić: Kim Clijsters, Patty Schnyder, Venus Williams, Jelena Dementiewa, Swietłana Kuzniecowa. Zresztą jeśli nie one, to zawsze znajdzie się jeszcze jakaś Rosjanka".


Ostatnie starty turniejowe odnotowała w marcu, na twardych kortach w USA, gdzie odpadła w trzeciej rundzie Masters Series w Miami, a w pierwszej połowie miesiąca osiągnęła półfinał innej imprezy z tego cyklu w Indian Wells.


Na początku roku wystąpiła w ćwierćfinale wielkoszlemowego Australian Open, a dobre wyniki uzyskała również w turniejach WTA: finał w Tokio oraz półfinały w Gold Coast i Dausze.


"Tenis podczas mojej nieobecności bardzo się zmienił. Kiedy wygrywałam najważniejsze turnieje, zdarzały się takie mecze, że można było sobie pozwolić na grę na nieco niższym poziomie. Teraz nie ma tego wytchnienia, bo bardzo wzrosła konkurencja i w każdym spotkaniu trzeba walczyć nie tylko o każdy gem, ale i punkt" - dodała 25-letnia Szwajcarka, która wznowiła karierę po trzyletniej przerwie.


Hingis na jesieni 2002 roku zakończyła karierę w wyniku poważnej kontuzji stóp. W styczniu wróciła na korty w styczniu i obecnie jest sklasyfikowana na 25. miejscu w rankingu WTA. Ma w dorobku 40 wygranych turniejów, w tym pięć wielkoszlemowych.


"Nie da się ukryć, że w ostatnich latach w tenisie wielką rolę odgrywa siła i przygotowanie atletyczne. Chociaż nad tym elementem staram się też pracować, to jednak mam nadzieję, że w powrocie do ścisłej czołówki pomoże mi głowa i umiejętność stosowania różnych rozwiązań taktycznych - powiedziała Szwajcarka. - Nie było łatwo wrócić po tak długiej przerwie, ale po tych kilku miesiącach nabrałam pewności i czuję się dokładnie tak jak wtedy, gdy byłam numerem jeden".


Hingis przyleciała do Warszawy ze swoim przyjacielem, Radkiem Stepankiem, jednym z czołowych czeskich tenisistów.


"Nie chciałabym dawać materiałów tabloidom, dlatego wolę odpowiedzieć na kolejne pytanie - stwierdziła zapytana o cel przyjazdu przyjaciela. - Przez kilka dni będzie mnie wspierał podczas tego turnieju".


Szwajcarka jest w Warszawie od soboty, ale przyznaje, że nie miała jeszcze okazji wybrać się na miasto.


"Mam nadzieję, że się pogoda poprawi, bo kiedy tak pada jak dziś musimy cały czas siedzieć na kortach i czekać, a wtedy trudno w sensowny sposób zorganizować czas, a o zwiedzaniu można w ogóle zapomnieć" - powiedziała Hingis, która po wznowieniu kariery koncentruje się na startach w grze pojedynczej, ale nie wyklucza również występów w deblu.


"Tak, to prawda, że Martina Navratilova zaproponowała mi niedawno wspólną grę. Chociaż na razie nie mam w planach gry w deblu, to wszystko jest możliwe. Na pewno chciałabym wygrać jeszcze jakiś większy turniej w deblu, ale zobaczymy" - dodała.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama