Clijsters pierwszą półfinalistką
Belgijka Kim Clijsters została pierwszą półfinalistką turnieju WTA - J&S Cup (z pulą nagród 600 tys. dol.), rozgrywanego w Warszawie. W piątek najwyżej rozstawiona w imprezie tenisistka wygrała 6:4, 6:4 z Włoszką Francescą Schiavone (nr 5.).
"Jestem zadowolona z tego meczu, bo zrealizowałam dzisiaj wszystko co chciałam zrobić na korcie: grałam agresywnie, często próbowałam wysokich piłek i dobrze wychodził mi slajs. Na kortach ziemnych zawsze potrzebuję wielu spotkań, żeby znaleźć właściwy rytm gry, bo na tej nawierzchni ważne jest właściwe ustawienie stóp przy uderzeniach. Nad tym muszę zawsze sporo pracować" - powiedziała Clijsters.
Początek meczu był trochę zaskakujący, bowiem Schiavone dzięki jednemu przełamaniu podania rywalki objęła prowadzenie 3:0, ale Clijsters od razu przyspieszyła tempo wymian i zdobyła sześć kolejnych gemów, w tym trzy przy serwisie Włoszki.
Prowadząc 5:3 Belgijka nie wykorzystała dwóch piłek setowych, ale zakończyła partię przy trzecim setbolu.
Także drugą partię Włoszka dobrze rozpoczęła prowadzeniem 3:2, po jednym przełamaniu, a następnie 4:3 ale od tego momentu Clijsters zdobyła trzy gemy.
Był to jedenasty mecz tych tenisistek i po raz dziesiąty lepsza była Belgijka, która w tej rywalizacji nie straciła jeszcze seta. W styczniu miały się spotkać w ćwierćfinale turnieju WTA w Sydney, ale Clijsters oddała pojedynek walkowerem w wyniku kontuzji.
"Grając przeciwko Kim trzeba być cały czas skoncentrowaną i bez przerwy grać dobrze, a ja grałam dobrze w jednym gemie, a w dwóch kolejnych fatalnie. Tak się nie da wygrać z taką mistrzynią jak Kim" - powiedziała Schiavone, sklasyfikowana na 11. miejscu w rankingu WTA.
Kolejną rywalką Clijsters, aktualnej wiceliderki rankingu WTA, będzie zwyciężczyni meczu pomiędzy Rosjanką Jeleną Dementiewą (nr 3.) i Agnieszką Radwańską, występującą dzięki "dzikiej karcie" przyznanej przez organizatorów.
"Teraz idę na masaż, a później chcę zobaczyć ten mecz, bo o Radwańskiej nic nie wiem i widziałam ją tylko przez chwilę, gdy grała w pierwszej rundzie z Anastazją Myskiną. Z tego co widziałam, wydaje mi się, że gra bardzo dobrze, mimo swojego młodego wieku" - powiedziała Clijsters, która dotychczas pokonała Dementiewą dziewięć razy, a poniosła z Rosjanką dwie porażki.
Za sprawą Clijsters oraz Justine Henin-Hardenne belgijski tenis święci największe sukcesy w historii, jednak Kim już wcześniej zapowiedziała, że w przyszłym roku zakończy karierę (w wieku 25 lat), natomiast jej rodaczka zmaga się ciągle z mnożącymi się problemami zdrowotnymi.
"Trudno powiedzieć czy są młode zawodniczki, które mogłyby pójść w nasze ślady, ale mam nadzieję, że zrobią to Kirsten Flipkens i Caroline Maes, z którymi gramy razem w reprezentacji podczas spotkań Pucharu Federacji - powiedziała Clijsters. - W tej chwili dwie tenisowe federacje w naszym kraju pracują nad stworzeniem struktury umożliwiającej wyszkolenie kolejnych dobrych zawodniczek".
Drugą półfinalistką warszawskiego turnieju została Rosjanka Anna Czakwetadze, pokonując 4:6, 6:2, 6:4 Anę Ivanovic z Serbii i Czarnogóry.
Prowadząc 5:3 Czakwetadze nie wykorzystała czterech piłek meczowych, a w kolejnym gemie zakończyła spotkanie przy piątym meczbolu. Swoją półfinałową przeciwniczkę Rosjanka pozna późnym popołudniem, ponieważ o godzinie 17.00 rozpocznie się pojedynek dwóch rozstawionych zawodniczek: Rosjanki Swietłany Kuzniecowej (nr 4.) z Amerykanką Venus Williams (7.).








